MOC - 2014-01-20 19:48:44

Strax oraz Cichy dogadali się przez holokomunikator co do miejsca spotkania i szczegółów akcji. Zbiórka miała się odbyć na dwie godziny przed zaplanowaną transakcją tuż u wejścia/wlotu do "Czarnej Dziury".

Wlot ten stanowił zabytek po dawnych czasach, kiedy to jeszcze dolne poziomy były tymi górnymi. Według miejskich legend musiał to być kiedyś gwiezdny port, lub tunel dla frachtowców lub statków. Ale to tylko legendy, bo prawda o pierwotnym przeznaczeniu tego wielkiego leju pozostaje nieznana.
Obecnie stanowi on bramę do tzw "Czarnej Dziury" czyli jaskini wszelkiego przestępczego żywotna na Coruscant. Nawet za  swych najlepszych czasów CSB bało się tutaj zapuszczać w sile mniejszej niż niewielka armia.

Wokół wlotu znajdowało się sporo różnych platform lądowniczych i hangarów. Dalej można było spotkać nawet jakieś sklepiki i bary typu fast food. Jednak w najbliższym sąsiedztwie leja nikt nie mieszkał, bo z jego wnętrza co chwilę wylatywał jakiś statek i dołączał do głównego nurtu ruchu powietrznego. Nikt tutaj nie kontrolował tras powietrznych ani też wlatujących i wylatujących statków - pełna wolność, przez co czasem dochodziło tu do kolizji i nawet teraz można było wypatrzeć gdzieś samotne, wyszabrowane wraki starych aerowozów.

I tu, na jednej z takich platform stał już w pełnej gotowości oddział Straxa. Wszyscy byli uzbrojeni po żeby, wyposażeni w ciężkie i średnie pancerze, wspierani dodatkowo trzema kanonierkami. W sumie czterdzieści osób. I jeśli każdy dostanie po 10 tysiaków na łeb to prawie pół miliona za tą małą armię. A wiec stawka była wysoka. Z resztą - kilo czystego błyszczostymu warte było dziesiątki tysięcy kredytów. A kto wie ile mieli tego przywieźć?


//Kolejka odpisów: najpierw Wiktor potem Cichy//

Wiktor - 2014-01-20 20:00:29

Wśród tych czterdziestu rozbójników był też Wiktor. Jego ciało chronił pancerz mandalorianski, pełna zbroja. Tylko na głowie zamiast charakterystycznego hełmu miał zwykły praktyczny kask bez żadnych bajerów. Chciał by inni widzieli jego twarz i nie upatrywali się,w  nim wroga. Tego złego mando. Bo nie był złym mando – był mando w bardzo dobrym humorze.
Z karabinkiem na plecach, blasterami na udach i naszyjnikiem granatów przewieszonym na ukos przez pierś, spoglądał zza syntetycznego ochraniacza oczu ku Straxowi i całemu szefostwu które tam dalej stało. Ciekawy był.

Cichy - 2014-01-20 20:14:13

Cichy przywiózł się tu pancerną taksówką jako Vidneza Vitto – nawet dokumenty miał, na wszelki wypadek jakby mu przyszło tu „zginać” w sposób konieczny do udokumentowania. Nie był tez bezbronny, miał zarówno broń blasterową jak i laserową – miecz świetlny. Miał wibronoże i oczywiście Moc. I własny spryt, daną mu przez naturę naturalną przewagę nad innymi.  Ale to wszystko towarzyszyło mu cicho i niedostrzegalnie dla innych.
    Swój codzienny wygląd maskował dziś strojem praktycznym i wygodnym, powycieranym jeansem i elastycznymi syntetykami w kolorach niebieskim i czarnym. Ilość kolczyków ograniczył, zawsze w akcji jakiś można stracić. Blade oczy zamaskował odpowiednimi soczewkami, miał tez okulary, jakie nosiło jego obecne alter ego.
   Stał przy Straxie, ale w pewnym oddaleniu by w razie czego móc mu spojrzeć w twarz bez skręcenia karku. Równica wzrostu i budowy była kolosalna, tak wielka ze nawet jemu samemu trochę to przeszkadzało. Ale osobowość weequaya sprawiała, ze nie było to aż tak uciążliwe. Jemu to by nawet na ramie wszedł. Nie prawda były pogłoski wśród znających Cichego o jego „sithowej” osobowości. Nie był „mhrocznym” małym emo. Wobec niektórych osób na swój sposób potrafił nawet pokazać osobliwy rodzaj sympatii.
   Przybył całkiem niedawno i się jeszcze swojej gwardii nie przyjrzał. Teraz więc rzucił okiem i stwierdził ze jeden patrzy na niego. Od dołu wyglądał jak mando.

MOC - 2014-01-20 20:36:05

Straxowi osoba Cichego w ogóle nie przeszkadzała - na wojnie walczył u boku jedi najróżniejszych ras, przywykł więc do osób władajacych Mocą, wiec i komunikacja telepatyczna mu nie przeszkadzała. I tak jakoś wyszło, że postanowił robić za usta szefa. Jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało.
Gdy już wszyscy byli w komplecie to wielgachny weequay, ubrany w swój najlepszy pancerz, który maskował pojawiające się już ubytki w muskulaturze. Tak ubrany budził grozę u przeciwnika, ale jego ludzie wiedzieli, że to swój chłop, który potrafi przyłożyć każdemu gdy mu coś nie pasuje.
- Dobra leniwe skurwiele to jest Videnza i on dowodzi. I nie jojczeć mi tu baby jebane, taka decyzja z góry i tyle. A teraz słuchać, bo powtarzać nie będę.
Przemówił donośnym głosem z niewyraźnym obcym akcentem. Tzn. mówił bardzo dobrze w basicu, jednak jego sposób wypowiadania słów zdradzał, że nie pochodzi ze światów jądra.
Strax podszedł do przenośnego holoprojektora i kopnął urządzenie, które od razu odżyło (bo włącznik był zamontowany tak by po kopnięciu się uruchamiał). I po sekundzie pojawił się trójwymiarowy obraz Leja oraz samej "Czarnej Dziury". Lej był szeroki na prawie trzysta metrów i pełnił funkcję tunelu przelotowego. Na jednym końcu stali oni (na wykresie czerwona kropka) a na drugim znajdowało się coś w rodzaju jaskini skrywającej tzw. Miasto w mieście pod miastem. Czyli takie jakby trzecie miasto składowe Galactic City.
Już sam model miasta zdradzał, ze tamtejsza zabudowa była nieregularna, skonstruowana na zasadzie - co było potrzebne to zbudujemy byle jak. Ale to było dno tego leja, bo w bokach znajdowały się inne struktury - wielkie hangary, magazyny, czy też inne jaskinie i nory o nieznanym zastosowaniu. Każdy skrawek terenu był po prostu wykorzystywany.
- A wiec tak, wymiana towaru odbędzie się w tym miejscu - stary hangar o oznaczeniu kodowym Cresh-692-Osk. Wczoraj przyjrzałem się temu miejscu i oto one
Wyświetlił on kolejny schemat, dwóch hangarów połączonych ze sobą wspólnym pomieszczeniem przeładunkowym oraz siecią pomieszczeń przylegających. Do głównej części można się było dostać tylko statkiem z zewnątrz. Ponad główna płytą znajdowała się metalowa kładka oraz kilka rur biegnących od jednej ściany do drugiej. Na głównym poziomie po obu stronach znajdowały się drzwi, przy których stały barykady ze starych skrzyń. Korytarze biegły do mniejszych pomieszczeń oraz do generatora energii i głównej centrali obsługi, gdzie można było kierować systemem osłon oraz działkami obronnymi. Pomieszczenie przeładunkowe było zaś puste i jedynie pod sufitem biegły rury i kładka dla droidów konserwacyjnych.
- Działka i tarcze nie działają, zostały zniszczone jakiś czas temu, działa tylko oświetlenie. My zajmujemy ten hangar, zaś nasi goście ten, wspólne spotkanie odbywa się tutaj, na neutralnym gruncie.
Wskazał na dok przeładunkowy.


//Teraz Cichy, potem Wiktor//

Cichy - 2014-01-20 20:44:36

Cichy nie miał nic do dodania. Mrużył oczy zza okularów i stojąc w bezruchu ze skrzyżowanymi rękami (kończynami manipulacyjnymi konkretniej) przysłuchiwał się prezentacji, spojrzeniem ślizgając się po gębach swojego oddziału. Nie przepadał za dowodzeniem w takich akcjach. To było takie... odmagicznione. Za mało mocy w tym. Nie odczuwał ani okruchu podniecenia sytuacją.
Kiedy Strax skończył i spojrzał na Vidnezę. Ten wykonał łbem charakterystyczny ruch. Nie ma pytań ze strony oddziału, to zaczynamy.

Wiktor - 2014-01-20 20:50:17

Nawiązał z kimś rozmowę chwile wcześniej, zanim weequay przemówił. Pogadali chwile o tej rzekomej inwazji sithów co jedi i rząd poróżniła. Ale kiedy się zaczęło, to się pozamykali wszyscy a mando podszedł blizej, wychodząc odważnie przed szereg czterdziestu rozbójników by lepiej widzieć projekcje. I dowodzących. W szczególności duga. Dziwne stworzenia, zawsze mu się takimi wydawały. Nie miał z  nimi styczności osobistej, uważał je za istoty zupełnie bezbronne. Ten cały Vidneza tez nie wyglądał specjalnie groźnie. Mando jak nikt inny byli świadomi tego ze pozory mylą, ale – jakoś nie czuł zagrożenia od strony tego gówniarza. Bo na pewno starszy od Wiktora nie był.
I on sam odczuwał podniecenie, a nawet coś na kształt radości. Miał nawet przez chwile głupią myśl by podpierdolić trochę tego ziela, czy co tam miało przylecieć – on nie znał się na narkotykach. Ale wiedział, ze może za to gorzko zapłacić. Poza tym – nie był taki. Był  honorowy.

MOC - 2014-01-20 21:08:26

- Plan jest prosty jak budowa cepa. O ile ktoś wie co to cep... bierzemy skrzynie z naszego hangaru i robimy prowizoryczną barykadę a nasi snajperzy idą na górę tu i tu. Oni pewnie zrobią to samo. Kilku w obwodzie będzie tu i tu, a kanonierki będą patrolować teren powietrzny. Reszta wyjdzie w praniu. A teraz ruszać leniwe dupska i do środka!
Wyjaśniając to oczywiście pokazał na schemacie. Nie podzielili się jeszcze na dokładne oddziały, zrobią to na miejscu, jednak Strax miał już w głowie ustalony przykładowy plan.
Wszyscy najemnicy zaczęli się rozchodzić do swoich maszyn, zaś weequay zaprosił Cichego do jego kanonierki, która nie była aż tak przeładowana ludźmi. NA razie nie musieli niczego omawiać, trzeba było zaś dolecieć do celu.

Gdy wszyscy się już zapakowali a luki załadunkowe się zamknęły to maszyny w końcu poderwały się z ziemi. Chwilę wisiały nad lejem po czym zaczęły zlatywać w dół. Tunel był pogrążony w pólmorku ,tylko co jakiś czas jakiś rellektor mignął im to tu to tam. Byłą to informacja dla pilotów gdzie znajduje się ściana.
Lot nie trwał długo, chociaż opuścili się prawie pół kilometra w głąb Coruscant. A im bliżej dna tym robiło się jaśniej a to za sprawą dziesiątek, jeśli nie setek kolorowych lamp, neonów, reflektorów i innych sztucznych oświetleń. Po wlocie do jamy widać było, że tutaj toczy się życie. Przestrzeń powietrzna nad miasteczkiem leżącym na dnie była nieco zatłoczona - wszędzie latały aerowozy, stare kanonierki i czasem jakiś frachtowiec. Ze ścian tunelu wylatywały różne transportowce a na dole tętniło życie. Co prawda zabudowa wyglądała tak jakby miała się zawalić, ale zdecydowanie było tutaj kolorowo, krzykliwie i... syfiaście. No i śmierdziało.
- Hej Wik, słyszałem że w tej dziurze idzie kupić wszystko. Może uda ci się znaleźć ładniejszą twarz?
Zagadał do Wiktora jeden z kolegów z oddziału i reszta się zaśmiała, zaś ktoś inny zripostował.
- A ciebie to nawet tutaj kupić nie chcieli, takiś paskudny.
- Ej Grar, ja do ciebie nic nie mam! Spierdalaj!
- Ich ty chuju na nerfich łapach!

I tradycyjnie jak to przed akcją zaczęli się wyzywać i wzajemnie nakręcać, emocje aż buzowały.
A tymczasem w kanonierce Straxa panował spokój. Na holomapie szukał ich hangaru.
- To tamten! Leć
Rozkazał weequay a potem zerknął na Cichego.
- Jakieś propozycje co do planu?

Cichy - 2014-01-20 21:18:40

Cichy jak to cichy, był, no właśnie – cichy. Jakby go nie było, jakby był ostatnia osobą której zalezy na powodzeniu całej misji. Stał spokojnie niemal na krawędzi w kantonierce, pryz otwartych burtach, jakby prosił kogoś nielojalnego o wypchnięcie. Element testowy? Może po prostu taki charakter. Był młody wszak.
Cała ta barwność leja znajdowała swoje pomniejszone i odkształcone odbicie w szkłach okularów duga. Za nimi ruchliwe uszy zostawały w pozycji neutralnej, nie zdradzającej emocji.
Zagadany przez Straxa odwrócił głowę, a prąd podmuchu zakołysał jego wąsami, nadal zbyt krótkimi by uznać go za w pełni dorosłego. Ale kto by na Corusacanr wiedział takie rzeczy?
Plan? Wyjść na swoje. Kiedy wejdę na pokład skontrolować towar zapewne zechcą mnie sprzątnąć, odebrać kasę i wiać. Musicie zabezpieczyć pilota i odeprzeć ewentualny atak. Jeśli towar będzie na pokładzie – nie może zostać uszkodzony. – przekaz wysłany do weequaya zawierał jedynie treść. Sposób przekazu, dobór słów czy nawet język – to już będzie zależne od jego umysłu.

Wiktor - 2014-01-20 21:23:01

Wiktor chwilowo zapominał ze jego twarz wygląda jak po gamoerrańskim weselu, pewnie dlatego ze nie miał lustra w chałupie. Chwilowo, bo się zbiło jak siebie pierwszy raz zobaczył po powrocie z polowanka.
Ale z żarto oczywiście zaśmiał się.
- tak powiadasz? Twoja laska jakoś na mnie nie narzeka... – ktoś taqm w kogoś czymś rzucił. Fajnie.
Wiktor wyjrzał przez okienko/inny iluminator na kanonierke dowodzenia. To miejsce było dziwne, jakby to już nie Coruscant. Troche jak Nar Shaddaa.
Ale nie miał złych przeczuć.

MOC - 2014-01-20 21:45:11

- Jasne, moi snajperzy się tym zajmą, kanonierki w razie czego zablokują wylot. I oni nie będą chcieli tracić ładunku
Zgodził się bez problemu z Cichym. Kariera wojskowa wyrobiła w nim szacunek do łańcuchu dowodzenia i nie będzie się raczej Strax wtrącać, no chyba że Cichy będzie wydawał durne rozkazy, narażając tym samym jego ludzi na niebezpieczeństwo.
Tymczasem w kanonierce Wiktora atmosfera była całkiem dobra, morale było wysokie, każdy palił się do akcji i chciał trochę postrzelać. Ale też każdy po cichu liczył, że jednak bez tego się obędzie i łatwo zarobią te dziesięć patoli.

Kanonierki szybko i sprawnie dotarły do ich hangaru i wylądowały na płycie. Jednak wnętrze nie nastrajało optymistycznie ,bo ciemno było wszędzie, generatora nikt nie odpalił, śmierdziało odchodami mynocków i granitowych ślimaków, w dodatku wszędzie walały się jakieś śmieci.
Zaś na zewnatrz życie toczyło się swoim rytmem, zaś spoglądanie na "Czarną Dziurę" z tej wysokości... cóż, robiło to wrażenie.
Gdy już wszyscy się wyładowali to Strax zaczął przydzielać stanowiska, organizować prace i tak dalej. Trójka komandosów poszła przywrócić generator do życia, inni zaczęli budować fortyfikacje i ustawiać przenośne działka blasterowe w strategicznych miejscach, ukrywając je za skrzyniami. Czas mijał szybko a drzwi drugiego hangaru nadal były zamknięte, jednak jeden z pilotów kanonierki doniósł, że ktoś tam się kręcił, prawdopodobnie oddziały z Kessel się fortyfikowały przed przybyciem właściwego transportu.
I gdy do przeprowadzenia transakcji zostały już minuty stało się coś, co zakłóciło wszystko. Do ich hangaru przybyła czwarta kanonierka, z oznakowaniami Sel Makor a z jej wnetrza wyszło kolejnych dziesięć osób - sześciu mężczyzn i cztery kobiety - wszyscy ubrani w najnowocześniejsze lekkie pancerze bojowe z wbudowanymi tarczami osobistymi. Wszyscy też nosili hełmy z przyciemnianymi wizjerami, poza jedną osobą która szła na przedzie. Była to wysoka, zielonoskóra kobieta, najpewniej mirialanka (nie miała jednak tatuaży) z ciemnozielonymi, długimi włosami opadającymi jej na plecy. Cichy widział ja już kilkakrotnie u Morrigan - była to Auril (a przynajmniej takiego imienia używała) - dowódca osobistej straży Morrigan, zaś ta grupa za nią to pewnie jej podwładni.
- Wiesz coś o tym?
Burknął Strax do Cichego, którego rzadko odstępował na krok bo pełnił rolę tłumacza.
Zaś Wiktor miał też dobrą pozycję by obserwowac przybyszy, bo weequay chciał go mieć blisko siebie, więc kręcił się w pobliżu jego i duga.

Cichy - 2014-01-20 21:59:22

Wyglądał poza statek cały lot aż po lądowanie, i nawet na jego pysku każdy, nawet niewprawiony w mimice dugów mógł bez trudu czytać proste zapytanie retoryczne: co jest kurwa? Co to za rynsztok? Sel Makor robi interesy w miejscu gdzie mynocki chodzą srać?
Póki widział to na projektorze, było jako tako. Ale na projektorze był schemat.
Odwrócił łeb do Straxa.
Będzie ostro
Zwlekał z zejściem na ten brudny ląd. Do czasu.
Nawet nie przeczucia a doczesne zmysły sprawiły że – jak i pewnie wszyscy - skupił spojrzenie na lądującym statku. Cichy bezgłośnie zazgrzytał zębami.
Nie... ale się domyślam... – odparł Straxowi telepatycznie, i w końcu zeskoczył na płytę. Szypułki uszne zjechały się ze sobą.
Aurli. Poznał ja od razu. Przyleciała tu, bo chciała go wygryźć. Tak, to było by w jej stylu. Thorun jej nie powstrzymał. Bo co może taki figurant?
Tymczasem Cichy wyszedł na spotkanie mirialanki. Wcześniej nie wchodzili sobie w droge. Ale dzisiaj ona weszła w drogę jemu.
Masz ochotę na ścieżkę świeżego towaru, Aurli?

Wiktor - 2014-01-20 22:03:35

Wiktor był jednym z pierwszych którzy ochoczo wyskoczyli na zasrany lad. Mu smród nie przeszkadzał, nie był na tyle uciążliwy. W pewnym sensie nawet przypominał mu dobrze znane życie mandalorianskiego zawadiaki. Często się po jakimś szambie lazło.
Kilka razy przeładował bron jakby się już nie mógł doczekać użycia (choć tak, tez miał nadzieje ze dużej strzelaniny nie będzie, bo to szykowanie się jak do wojny budziło niepokój.)
Znalazł się w przydziale gdzieś w okolicy jeszcze zamkniętych drzwi i szukał sobie miejsca, gdy przyleciał ten statek...
Oczywiście odruchowo przytulił broń do piersi w ten rozpoznawalny sposób, z którego łatwo przejść do użycia owej broni.
I już wiedział, ze coś jest nie tak z ich strony. Pierdolone grube ryby Sel Makoru. No tak, świetna okazja do ustalania hierarchii...

MOC - 2014-01-20 22:15:03

Mirialanka spokojnie podeszła do reszty i spojrzała z góry na Cichego. Uśmiechnęła się złośliwie do młodego duga, zaś jej ludzie stanęli za jej plecami w idealnym porządku. Cóż, byli świetnie wyszkoleni.
- Bardzo chętnie o ile będzie to ścieżka z twoich kości
Odpowiedziała złośliwie. I faktycznie wyglądało to tak, jakby przylecieli tutaj by przejąć ich robotę, co by mogło doprowadzić do niepotrzebnych konfliktów.
- Ale najpierw interesy a potem przyjemności pokurczu. Thorun nas tu przysłał, mamy was ubezpieczać. Ludzie z Czarnego Słońca stali się niepokojąco aktywni w tym rejonie. Nadal ty dowodzisz... póki co
To ostatnie zdanie niemal stanęło jej w gardle. Do tej pory Cichy nie wchodził jej w drogę ani ona jemu, jakoś tak egzystowali spokojnie obok siebie bez spięć. Z resztą, nie chciała tutaj być i to było od razu bardzo czytelne, jej mowa ciała mówiła sama za siebie. Jednak jej obecność kazała przypuszczać, że chodzi o coś więcej niż tylko prostą transakcję.
- Róbcie co robiliście
Powiedziała wyniośle a potem odeszła wraz ze swoimi ludźmi. Strax odczekał chwilę aż miał pewność, że ich nie usłyszy po czym warknął.
- Nie podoba mi się to. Coś tutaj śmierdzi...
Mruknął cicho a potem rozejrzał się po hangarze. Dostrzegł Wiktora. Przywołał go ruchem głowy.

Cichy - 2014-01-20 22:23:18

To, co zostało powiedziane przechyliło nieco szale podejrzeń Cichego na inna osobę, bo i mirialanka nie wyglądała na zachwyconą sytuacją która miała miejsce.
Przemknęło mu przez myśl ze całą sytuacje mógł ustawić duros. Okazja by sprzątnąć ich oboje za jednym zamachem. Trudno było podejrzewać o coś takiego kogoś kogo nawet SI ma w dupie, ale – zbyt był już nauczony podejrzliwości.
Kiedy odeszła, on tez odszedł w swoją stronę, starając się wyglądać tak, jakby w ogóle nie zauważał obecności ich niechcianego „wsparcia”.
Mam wrażenie ze ktoś na mnie dybie... – dotarło do Straxa mniej więcej wtedy kiedy Cichy przechodził obok niego. Ów mógł z góry doskonale zobaczyć wyraźną bruzdę zmarszczki między oczami duga, tam gdzie zaczynało się czoło.
Nie wracajcie na nich uwagi, róbcie swoje. Podejrzewam ze będą unikali zabrudzenia rączek tak długo jak tylko się da.

Wiktor - 2014-01-20 22:23:31

Zaniepokojony nieco młody mando podszedł przywołany, choć wcale nie chciał. Fajnie się zapowiadało, ale on jednak wolał być z dala od głównego ogniska tego wewnętrznego konfliktu. Jeszcze mu brakowało żeby sobie pomyśleli, ze on trzyma czyjąś stronę. On miał to w dupie, czy dowodzi ten dug czy ta druga osoba, nie rozpoznał szczegółów z daleka.

MOC - 2014-01-20 22:38:03

- Być może... być może... albo faktycznie Czarne Słońca kręcą się w pobliżu. Jednak po to to miejsce by utrzymać tajemnicę. Czyżby szpieg?
Mruknął weequay rozważając inną możliwość. Ale musiał też niechętnie przyznać, że rozumowanie Cichego mogło być słuszne. Osobista straż Morrigan oraz jeden z jej zaufanych ludzi - łatwo upozorować wypadek czy też napad. I tym sposobem można się pozbyć dwóch wrogów za jednym zamachem. Ktoś zaczął rozgrywkę a oni znaleźli się po środku tego konfliktu nie wiedząc, kto porusza pionami na szachownicy.
- Jasne... Wiktor kurwa, weź trzech ludzi, robicie za gwardię Videnzy. I nie ma narzekania, ufam ci wiec jak skrewisz to cię zabiję, sklonuję a potem znowu zabiję, jasne? No i na co czekasz? Ruchy!
Pogonił go by jak najszybciej wykonał rozkaz, zaś gdy mieli chwilę spokoju to Strax mruknął do Cichego.
- Ty też nie marudź, na pewno umiesz sobie poradzić, ale dmuchajmy na zimne. I... ocho, już czas
Mruknął, bo oto drzwi drugiego hangaru się otworzyły. W oddali widać było wielki frachtowiec i wbrew pozorom nie był to rozlatujący się złom a całkiem porządna maszyna. Na ich spotkanie wyszła grupa pięciu osób - trzech ludzi, twi'lek i trandoshanin. Z tyłu czaiło się sporo innych najemników.
- Imprezę czas zacząć. Przygotować się!
Padł rozkaz we wszystkich wewnętrznych głośnikach najemników.

Cichy - 2014-01-20 22:46:09

Tak, kręcą się, i dlatego Kessel  wpycha się tutaj jak głupi w butelkę.  - Cichy az obnażył kły-sztylety i ledwo się powstrzymał by nie spojrzeć na Drużynę Czarnej Furgonetki.
Mynockim gównem już dawno przestało tu śmierdzieć. Teraz śmierdziało tylko i wyłącznie podstępem.
Otaksował spojrzeniem osobnika w zbroi mando. A więc miał na imię Wiktor. Zwycięzca. Oby był to dobry znak.
Jeśli się okaże tak jak myślę, to jeszcze w tym tygodniu kogoś dla mnie zabijesz.
Przejechał czubkiem języka po całej długości prawego kła.
Kiedy spojrzał w kierunku otwartych wrót z satysfakcją stwierdził ze nie widać nigdzie jego własnych zbirów. A jak on ich nie widział, to oni tez nie. Teraz był on, Strax, mandalorianin i trzech ludzi.

Wiktor - 2014-01-20 22:50:57

Po raz pierwszy tego dnia spojrzał na Cichego z tak bliska. Pierwsze wrażenie? Strasznie młody. Jak cholera, 20tki nie ma!
Mando poczuł mrowienie w pietach a jego zaufanie do dowództwa opadło. Jak można ufać nastolatkowi?
- jasne – wrócił za kilka chwil z trzema najlepiej uzbrojonymi najemnikam. Stał się nagle najbardziej narażonym obiektem tutaj, jeśli dzieciak będzie podejmował złe decyzje, zgrywał bohatera,a  oni mają go chronić.
Odszukał wzrok Straxa i najwyraźniej chciał mu przekazać, ze czuje się trochę wkręcony...
Oczywiście nie osłabia to jego lojalności.
I dlaczego u licha Strax gada do duga a ten nic? Takie panisko ze nawet nie raczy odpowiedzieć?

MOC - 2014-01-20 23:00:40

- Spoko, urżnę kogo będziesz chciał
Odpowiedział jeszcze na odchodnym do Cichego, a mijając po drodze wiktora jeszcze mu kiwnął głową i powiedział cicho, że sobie poradzi. A potem stanął z boku, obok jeszcze jednego najemnika. Pozostali dobrze się poukrywali i gotowi byli do reakcji gdyby działo się coś podejrzanego. Nad wszystkim czuwał Strax, który nałożył na głowę hełm. Zrobił to przede wszystkim dlatego, że na jego wewnętrznym wizjerze wyświetlana była mapa z zaznaczonymi pozycjami wszystkich jego ludzi, mógł więc szybko decydować o tym co się dzieje. Czuwał nad wszystkim.

Delegacja Kesselska raźno podeszła do środkowej części doku przeładunkowego, za nią zaś sunęła pierwsza skrzynia z przyprawą. Pozostałe były na frachtowcu i czekały na rozładunek, ale najpierw trzeba było się dogadać. Ich przywódcą był człowiek, nie odznaczał się niczym szczególnym prócz implantu oka i blizny. Był niski, raczej szczupły, nie miał przy sobie broni. Czekał na Cichego aż ten podejdzie.

Cichy - 2014-01-20 23:18:58

Dug skinął Wiktorowi i jego ludziom, oczywiście bez słowa, i ruszył powoli. Tak – pomyślał. Do linii i ani kroku więcej. Do środka.
Prześmiewczo i ze złością o tym myślał. Jego najemnicy podążając za nim mogli widzieć napięte mięśnie szyi i karku. Nie był ani rozluźniony ani spokojny, choć patrząc na jego twarz można było obserwować oficjalną wersje umiarkowanej olewki.
Szybko znalazł się w odległości dyplomatycznej. Skinął głową na przywitanie i nawet się lekko uśmiechnął, po czym dał gestem znak swoim ludziom by opuścili broń.

Wiktor - 2014-01-20 23:22:48

Tak, dam sobie rade, ale o co chodzi tu – myślał Wiktor, wykonując polecenia swojego młodocianego dowódcy. Starał się nie robić min. I kiedy już podeszli do tamtych przypomniał sobie ze jego morda wygląda jak pól kilo starego gnijącego mięcha. Był niewątpliwie najbardziej odrażającym elementem tej grupki ludzi. I nieludzi.
Ale pewnie szybko zapomni o tym szczególe. Opuścił bron kierując ją lufa ku dołowi, tak jak i jego trzech kolegów, ale żaden nie odwiesił karabinu na ramię. Było ich dwoje ludzi (kobieta i mężczyzna – bliźniaki) i zabrak. Oczywiście czwarty był sam Wiktor.

MOC - 2014-01-21 15:58:47

Przedstawiciele Kessel nie wyglądali wcale na biznesmenów czy w ogóle na porządnych osobników. Każdy był brany inaczej i w dodatku nieco niechlujnie, w uzbrojeniu i ogólnym wyposażeniu też brakowało jakieś standaryzacji - czyli każdy sobie rzepkę skrobie. Była to po prostu zbieranina przeróżnych typków spod ciemnej gwiazdy, którą w kupie trzymały tylko wspólne interesy.
Na widok opuszczonej broni ludzi Cichego delegacja piratów również opuściła swoją broń na znak porozumienia. W końcu przybyli tu robić interesy a nie strzelać do siebie.
Przedstawiciel piratów uśmiechnął się kpiąco do Cichego a blizny na jego twarzy sprawiły, że był jeszcze brzydszy niż przedtem. W takim towarzystwie to Wiktor w ogóle się nie wyróżniał.
- Ha to ty jesteś naszym "kontaktem" z Sel Makor? No... musicie chyba dostawać ostro w dupe, skoro takiego dzieciaka twoi szefowie wysyłają by załatwił sprawy handlowe.
- Albo jesssst zbędny i nikt płakać nie będzie

Syknął złośliwie trandoshanin i pozostali się zaśmiali. Po chwili jednak herszt podniósł rękę i pozostali ucichli.
- Dobra, dosyć pierdolenia. Kresh, pokaż towar
Warknął do twi'leka który obsługiwał repulsorowy wózek ze skrzynią. Wyleciał z nią przed szereg i otworzył ją. W środku znajdowało się czysty błyszczostym, jeszcze nie obrobiony. Jedna taka skrzynia warta była kupę kasy.

Cichy - 2014-01-21 16:43:31

Mógłby powiedzieć nawet ze poczuł wstyd widząc, z kim jego organizacja robi interesy. Jeśli towar był tak czysty jak oni, to czarno to widział. Chociaż intencje na pewno mieli jak ubranie.
Oczywiście od razu zaczęli próbować mu dogryzać, ale w tym przypadku mógł się tylko uśmiechnąć z politowaniem.
Oczywiście nic nie powiedział. Jak na gówniarza okazał się nad wyraz opanowany. Chwile przyjrzał się piratom, po czym sięgnął po jedną bryłkę.
po otwarciu się skrzyni oczom Cichego ukazał się brązowy, nieprzezroczysty papier. Tylko tak można było przechowywać błyszczostym by go przypadkiem nie aktywować. Utrudniało to trochę sprawdzenie towaru, na szczęście pomieszczenie w którym się znajdowali nie było zbyt dobrze oświetlone. Cichy nałożył proste rękawiczki i odsunął nieco papier by skontrolować jakoś towaru. Na pierwszy rzut oka wyglądał on dobrze, konieczna byłą jednak dokładniejsza próba. Zdrapał nieco okruchów palcem a potem zlizał je by sprawdzić działanie. Prawdziwy błyszczostym działał bardzo szybko i pierwszym co się czuło to był przypływ euforii, na szczęście nie były to na tyle silne odczucia by zamącić umysł. Ale najważniejszym "objawem" działania przyprawy była zdolność czytania w myślach innych osób.
To wszystko składało się na tak horrendalne ceny jakie ta konkretna przyprawa osiągała.
Jeżeli cały towar jaki macie wygląda jak ta próbka, to jestem zadowolony – komunikat myślowy zastał wysłany do herszta bandy. Mógł poczuć się trochę nieswojo.
Teraz jednak, niby dalej oglądając towar, Cichy uruchomił subtelny skaner mocy ustawiony na niebezpieczeństwo. Podejrzewał, ze nic się nie stanie póki Aurli nie znajdzie się w zasięgu.
Bierzemy

Wiktor - 2014-01-21 16:56:23

Wiktor się tylko przyglądał. Nigdy nie brał i pierwszy raz widział jak to wygląda. Obserwował Cichego i to, co z  tym robi. Oczywiście niewiele rozumiał i rad był ze niewiele rozumie i ze jest zielony w tej sprawie, bo jakby miał szerokie pojęcie jaka potęga stoi w tej szkrzynce metr od niego, to by pewnie się gorzej czuł...

MOC - 2014-01-21 17:16:22

Przywódca piratów nieznacznie się skrzywił słysząc w swojej głowie głos Cichego. Młody dug zaś dzięki narkotykowi mógł usłyszeć część myśli swego rozmówcy.
- Pierdolona telepatia... nie cierpię... to robią
Oczywiście nic z tego nie powiedział na głos. Jedynie zdobył się na karykaturę uśmiechu.
- Świetnie, moi ludzie wypakują resztę skrzyń. A teraz zapłata
Nic na tym świecie nie było za darmo, zwłaszcza na dolnych poziomach. Przed misją Thorun dał Cichemu niewielkie urządzenie służące do dokonywania zdalnych przelewów bez bawienia się we wszystkie autoryzacje i tak dalej. Z resztą, bank w którym mieli owe konto należał do huttów i przeważnie dokonywano w nim podobnych nielegalnych transakcji, zaś służby republiki i imperium nie bardzo mogły śledzić te transakcje, nie mówiąc już o ich blokowaniu.
Był to bezpieczny i szybki sposób, bo jednak suma będzie dosyć pokaźna.

Tymczasem w hangarze Kesselczyków trwał już wyładunek skrzyń - było ich kilkanaście, lecz nie były zbyt duże - długie na metr, szerokie na pół i głębokie na 30 cm. Łatwe do przenoszenia i do zabezpieczenia.

Cichy - 2014-01-21 17:23:20

Młodzieniec uśmiechnął się w sposób nie pozostawiający wątpliwości co do tego ze usłyszał strzępy myśli pirata. Tak żeby tamten poczuł się zagrożony, lub przynajmniej poczuł się niepewnie.
Niespiesznie, wręcz z ociąganiem się wyjął dobrze znane biznesmenom wszelkiego typu urządzenie. Jeszcze czyste. Podał je kontrahentowi. Niech sam wpisze kwotę. Niech wie, ze kantu nie bedzie.
Oczywiście cały czas używał mocy starając się wykryć, gdzie jest przekręt, skąd przyjdzie niebezpieczeństwo.
Wyjął komunikator i wysłał krótką informacje do pilotów.
„Zahasłować systemy.”
jeśli to nie piraci byli tymi co mu zagroża, to niewykluczone, ze Aurli zechce przejąć naładowany statek razem z  całą chwałą.

Wiktor - 2014-01-21 17:23:37

[puszczam kolejkę]

MOC - 2014-01-21 17:34:56

Herszt przyjął urządzenie i spojrzał na nie. Spodziewał się już ustalonej kwoty na koncie i wystarczyło tylko podać odpowiedni numer drugiego konta i załatwione. Ale brak tej ustalonej kwoty najpierw potraktował jako okazję do zarobku - wpisze więcej, okantuje Sel Makor i się nie zorientują. Ale potem tknęły go przeczucia... kwota była w zasadzie ustalona wcześniej. A co jeśli to test? Zaczął klnąć w myślach i w końcu z ciężki sercem wpisał właściwą kwotę a potem dopisał ciąg cyfr konta bankowego a potem zaakceptował. Trzeba było chwilę poczekać na potwierdzenie.
Urządzenie oddał Cichemu - z ciężkim sercem oczywiście.
- Załatwione.
Mruknął i odwrócił się, jednak stojący obok niego twi'lek szturchnął go mocno w bok.
- Aha... coś jeszcze, prezent od naszego szefa dla waszej su... szefowej. Nie wiem co to kurwa jest, ale może jej się spodoba
Kiwnął głową kumplowi a ten wyjął z wewnętrznej kieszeni kurtki drewniane pudełeczko pokryte jakimiś symbolami. Podał je od niechcenia Cichemu. Pozostawał obojętny co do zawartości tej skrzyneczki, jego to nie obchodziło.

Spotkanie powoli się kończyło gdy w końcu Moc się obudziła i zaczęła powoli szarpać nerwy młodego duga informując go o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Ale jeszcze nie można było ustalić ska ono nadejdzie ani w jakiej formie.

Cichy - 2014-01-21 17:48:10

Odebrał urządzenie i przyjrzał się. Kwota miała dużo cyferek, więc trzeba było poświecić trochę uwagi by ją zrozumieć. Jakby w  środku „niechcący” pirat zamienił trojkę z jedynką to okantowałby ich na 20 tysięcy.
Dug uśmiechnął się delikatnie, mrużąc oczy.
Gdyby nie ten cały cyrk z tą dziurą, dopisał bym coś... – lubił być dobrze zapamiętywany, ale nie będzie przecież nagradzał innych za coś, co mu się nie podoba.
Ale prawdopodobnie swoją dole już za to przedstawienie od kogoś dostali.
Oczywiście pudełeczko tez odebrał. To go od razu zaciekawiło, więc ukrył to w wewnętrznej kieszeni i zapiął na zamek. Poczuł bowiem, ze jeśli Aurli zechce mu coś odebrać, to właśnie to.
Zaakceptował transakcje jak już ostatnia skrzynia znalazła się za jego plecami. Pokazał ekranik kontrahentowi. Napis „przyjęto zlecenie”.
I za kilka chwil przyszło przeczucie. Tym razem spojrzał ukosem na Wiktora.
Zbliża się niebezpieczeństwo. Bądź czujny. Przekaż dalej. – i w końcu młody mando mógł się przekonać jak Cichy komunikuje się ze światem.

Wiktor - 2014-01-21 17:56:41

Mando aż drgnął, serce mu zabiło szybciej, zdało mu się, ze wariuje. Czytał gdzieś ze jak się słyszy głosy bez hełmu to choroba. Ale wtedy ujrzał to spojrzenie dugańskiego młodzieńca, jego szefa. Opuchnięta twarz nie pozwoliła zdradzić jego stanu emocjonalnego. Zdawał się pytać Cichego, co się dzieje.
Nacisnął niepostrzeżenie w urządzeniu komunikacyjnym przycisk o stanie wzmożonego zagrożenia, zęby wszyscy rozbójnicy Sel Makoru byli czujni.

MOC - 2014-01-21 18:08:43

Herszt spojrzał jeszcze z ukosa na Cichego. Oczywiście, że wszyscy piraci otrzymali swoją dolę, ale jedną z ich cech charakterystycznych była wręcz nienasycona chciwość. Im więcej kredytów tym lepiej, jednak taka kradzież byłaby zbyt oczywista. I jakoś nie widziało mu się uciekanie przed gniewem Sel Makor. Jego obecny szef też pewnie by się wkurzył.
Kesselczycy nic nie wiedzieli o zagrożeni. Załatwili swoje sprawy i zaczęli się spokojnie wycofywać, zaś po stronie ludzi Cichego powstało spore napięcie. Strax zaczął kontrolować wszystkie drużyny, zaś do odbioru towaru posłał trzech najbliższych ludzi. Jeśli coś ma się wydarzyć, to lepiej gdyby ich tutaj nie było.
Trzech najemników szybko podbiegło do skrzyń. Na szczęście znajdowały się na repulsorowych wózkach, wiec bez problemu zaczęli je holować do hangaru z którego wyszli. Zaś uczucie napięcia i zagrożenia co raz bardziej naciskało na zmysły Cichego. Coś się zbliżało...
Tymczasem w głośniku hełmu Wiktora zabrzmiał głos.
- Młody co się dzieje? Wszędzie jest spokój, skad ten alarm do kurwy nędzy? Chcesz bym padł na jebany zawał?!

Cichy - 2014-01-21 18:18:34

Dug spojrzał przez ramie, nie tyle na towar co na Załogę Czarnej Kanionerki.
Niech ładują towar i czym prędzej ruszają. Niech mają wszystkie działa w pogotowiu. – znowu przekazał Wiktorowi, kładąc dłoń na „prezencie” pod kurtką.
Dziękuje za miłą transakcję – to tyle w kwestii pirata. Sam Cichy zaś wcale nie panikował, jak ktoś kto chce uniknąć zagrożenia. Czuł, ze powinien się do niego zbliżyć i stawić mu czoła. Ukierunkowany gniew krążył koło osoby Auril. Choć nie mógł być niczego pewien.
Najgorsze co może się przytrafić to strata towaru...
A druga najgorsza rzecz to utrata honoru.

Wiktor - 2014-01-21 18:29:49

- Tak jest... – odparł cichemu i od razu wywołał kanał do Straxa, odchylając się w bok. Czuł pewną presje. Musiał powiedzieć Straxowi, ale nie mógł przecież przy cichym wypalić „on mówi że”.
Odszedł więc kilka kroków i zasłonił ręką mikrofon.
- On to powiedział! – wysyczał do mikrofonu.
- Nie zadawaj mi więcej takich pytań!  – głupie, ale Wiktor tracił czujność na rzecz dyskretnego przekazania o co chodzi zeby nie urazić szefa. Zwłaszcza ze okazało się ze jest mocowładny.

MOC - 2014-01-21 18:39:46

Strax musiał teraz polegać na Wiktorze oraz na jego zdolności do zachowania zimnej krwi. Jeśli emocje wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem to wtedy wszystko się może skomplikować.
-Ah... przyzwyczajaj się. Dobra, wycofaj ludzi, dyskretnie obserwuj tych z Kessel, wezwałem transport ewakuacyjny
Mruknął weequay do mikrofonu w jego hełmie. Ale zaraz, skąd transport ewakuacyjny? Były przecież tylko trzy kanonierki... no cztery, jeśli licząc tą z osobistą ochroną Morrigan.
Strax jednak w tajemnicy przed swoim oddziałem (ale nie Cichym) zorganizował opancerzony frachtowiec, który miał przewieźć towar. Lot kanonierkami był trochę ryzykowny, zwłaszcza że były one wyładowane jego ludźmi. A powód nie podania do ogólnej informacji wieści o takim sposobie transportu był prosty - nie do końca ufał swoim ludziom, bo w końcu to tylko najemnicy. Zbratani, owszem, ale jednak najemnicy.
- Broń w pogotowiu, obserwujcie otoczenie. Wycofujemy się, mamy towar
Padł rozkaz w głośnikach hełmów i powoli robiło się zwyczajne zamieszanie. Piraci z Kessel zamknęli swój hangar i szykowali się do odlotu, zaś po stronie Sel Makor robiło się trochę kłopotliwie, bo na spotkanie Cichego wyszła właśnie Auril ze swoimi ludźmi.
- Macie wszystko?
Z naciskiem wypowiedziała ostatnie słowo. Zapewne wiedziała, że cichemu został przekazany drobny prezent. Jej ludzie ze spokojem obserwowali krzątaninę najemników Straxa, którzy czekali na ewakuację. Kanonierki wciąż patrolowały teren wokół hangarów tak na wszelki wypadek.

Cichy - 2014-01-21 18:48:14

Cichy widząc ze Załoga Czarnej Kanonierki podchodzi, sam wyszedł im na spotkanie jakby nie chciał by podeszli za blisko. Tym razem już uszy mu sterczały do góry, jak drapieżnikowi przy polowaniu. Zaskoczenie które na początku mu towarzyszyło, odeszło w niebyt, teraz było wręcz oczekiwanie na konfrontacje. Coś przeczuwał i spodziewał się. Widać to było w każdym ruchu.
Zgadza się. Wszystko. – Cichy nie mógł zaakcentować „wszystko”. Przekazywał treść,a  nie formę. Ale spojrzenie mogło dokończyć. Patrzył ponad okularami.
I nagle zdał sobie sprawę ze stoi dwa metry od Aurli.
Jeśli miał być zamach, to stanie się teraz...

Wiktor - 2014-01-21 18:50:39

- tak jest. Do statku – machnął ręką na swoich, ci szybko się zabrali do kanonierki z towarem.
Nie pytał o transport ewakuacyjny, ale przyjemnie to brzmiało, tak bezpiecznie.

MOC - 2014-01-21 19:04:32

Frachtowiec wchodził wlatywał powoli do hangaru i ustawiał się do lądowania, komandosi Straxa wycofywali się z najodleglejszych punktów, jedynie na górnej platformie pozostała trójka by w razie jakieś walki mieć jak najlepsze pole do strzału. Napiecie było wyczuwalne, ponieważ weequay postawił wszystkich w stan podwyższonej gotowości. A  wroga ani widu ani słychu... zaś postawa osobistej ochrony Morrigan i Cichego wpływała też na najemników. Przeczuwali, ze za chwilę dojdzie tutaj do konfliktu.
Auril przymrużyła gniewnie oczy patrząc na Cichego z góry. Jej broń spoczywała w kaburach, była odbezpieczona i gotowa do strzału, tak jakby szykowała się do walki. Podobnie sytuacja wyglądała u jej ludzi.
Mirialanka wyraźnie walczyła ze sobą, zaś poczucie zagrożenia u młodego duga narastało. Coś się wydarzy za chwilę.
- Grr... Echuta
Przeklnęła w huttyjskim a potem podniosła rękę by wydać jakiś rozkaz.
- Ewakuacja, mamy wszy...
Nim dokończyła rozległ się bardzo charakterystyczny huk wywołany przez blasterowe bolty uderzające o durabetonową ścianę. Na zewnątrz rozpoczęła się wymiana ognia i sądząc po natężeniu hałasu, była ona bardzo gorąca.
Nim jednak Strax wydał dalsze rozkazy to z góry spadło trzech jego komandosów. Oczywiście darli się w niebogłosy podczas tego lotu. Razem z nimi na ziemię spadła czwarta postać...
Tajemniczy osobnik wylądował na ziemi niedaleko Cichego i Auril i z chwila dotknięcia przez niego gruntu wyzwoliła się potężna fala Mocy, która odrzuciła wszystkich najbliżej zgromadzonych, rzucając ich na ściany lub skrzynie.
Atak skoncentrowany był przede wszystkim na Cichym i Auril i oboje polecieli do tyłu. Młody dug na pewno też poczuł jak niewidzialny uścisk owinął się wokół tajemniczego pudełeczka, chcąc wyrwać je z jego kieszeni.

W hangarze wybuchło zamieszanie, bo wyżej opisana zaledwie kilka sekund. Walki trwały na zewnątrz a tymczasem ktoś wewnątrz ich atakował. Szok.

Cichy - 2014-01-21 19:12:56

Cichy spojrzał w oczy Aurli.
Jeśli to twoja...
Nie dokończył nawet myśli, kiedy się odwrócił by stanąć twarzą do zdarzeń. Reagując instynktownie, trochę na przekór swojej pozie próbował nawet przez Moc złapać swoich ludzi by się nie pozabijali. Nie wiedział czy mu wyszło i nie będzie sprawdzał.
Wszystko działo się za szybko, nie zdołał nawet zarejestrować co się dzieje.
Nie zdołał wysłać żadnego komunikatu do nikogo. Skupił się tylko by zacisnąć palce na pudełeczku. Było ono umieszczone w wewnętrznej kieszeni zabezpieczonej zamkiem błyskawicznym. Samo nie wypadnie, trzeba użyć siły.
Starał się odzyskać stabilność. Mając cztery chwytne kończyny usiłował się czegoś złapać i zatrzymać.

Wiktor - 2014-01-21 19:16:10

- O tym mówił! – krzyknął do interkomu, tracąc nagle świadomość siebie samego, na chwile.
- Ładować skrzynie!  -krzyczał. Przede wszystkim towar, to wiedział.
Sam doskoczył do kanonierki by schować się za nią, dobył karabinu i wycelował w  obcego. Jeśli to możliwe – strzeli.

MOC - 2014-01-21 19:27:47

Obcy, który ich zaatakował był wysokim humanoidem - tyle można było wywnioskować, bowiem ubrany był w lekki pancerz bojowy składający się z kombinezonu wzmocnionego elastycznymi włóknami oraz cienkich płytek chroniących najbardziej witalne organy, przy jednoczesnym zachowaniu swobody ruchu. Na twarzy zaś nosił maskę.
Ochrona Morrigan rozwaliła się po płycie hangaru, wszyscy byli poobijani a z nosa Auril ciekła krew gdy podnosiła się z ziemi. Działania Cichego uchroniło ich przed najgorszymi obrażeniami, jednak osłabiło to jego ochronę, więc mocniej odczuł uderzenie Mocy.
Po tych kilku sekundach Strax w końcu załapał o co chodzi.
- Ładować towar! Pozostali celować w NW! Ce...
Urwał, bo na zewnątrz coś eksplodowało a po sekundzie w ścianę hangaru z rozmachem uderzył jakiś wrak. Fragmenty muru poleciały we wszystkie strono, część najemników została przysypana gruzem. Wiktor również oberwał odłamkami, przez co jego salwa nie trafiła do celu, który stał sobie tam gdzie przedtem. Wyciągnął rękę przed siebie i starał się wyrwać pudełko z kieszeni Cichego. W jego lewej ręce zaś pojawiła się rękojeść miecza świetlnego.
Młody dug zaś dzięki chwytnym kończynom złapał jako taka równowagę, jednak silne rwanie w kieszeni utrudniało to zachowanie dobrej pozycji.
- Towar na pokładzie! Powtarzam towar na pokładzie!
Odezwał się głos w hełmie Wiktora. Należał on do Shivaya, jednego z najemników., Po chwili odezwał się zbolały głos Straxa.
- Wszyscy się wynoście, startujcie! Towar najważniejszy... agr... kurwa! Startować do chuja, my pomożemy reszcie!
Na zewnątrz nadal toczyła się zażarta bitwa pomiedzy najemnikami Straxa a nieznanym przeciwnikiem.

Cichy - 2014-01-21 19:38:30

Cichy nie wiedział, co jest na zewnątrz. Sam ustawił się bokiem, by ułatwić sobie zachowanie równowagi wobec tego który wyszarpywał mu przedmiot.
Przeklęty durosjaśki pionek – myślał. Nawet jeśli nie był to zamach na niego (lub niego i Auril) – to musiał on wiedzieć o tym czymś...

trzymając się podłoża chwytnymi „stopami”, trzymając kieszeń, miał jeszcze jedną wolną kończynę, dobył blastera i zaczął strzelać, choć wiedział, ze wiele to nie da, ze ten gość odbije bolty.
Gdyby nie musiał chronić tego małego kurewstwa...
ale musiał,a  jego niewielkie ciało stawiało słaby opór.
Auril, rusz się do diabła! – wysłał komunikat,a  przynajmniej miał nadzieje ze wysłał i Auril ma jeszcze na tyle nieuszkodzony mózg by go odebrać. Nie widział jak lądowała, możliwe ze jej głowa to już tylko czerwona breja.

Wiktor - 2014-01-21 19:46:27

Mando wygrzebał się spod gruzu i podbiegł by pomóc kilku osobom blisko niego.
Mógłby uciekać, wskoczyć do statku z towarem i odlecieć, zapomnieć, być bezpiecznym.
Rzucił się pędem. Nie do statku. Do Straxa, Przecież go nie zostawi.
A za ścianami, gdzieś na otwartej przestrzeni płonie zupełnie inne piekło.

MOC - 2014-01-21 19:58:02

Auril nie miała na głowie hełmu, więc nieźle się potłukła, ale powoli wracała jej ostrość widzenia, ale jeszcze przez chwilę będzie raczej niezdatna do walki. Za to jej ludzie z mniejszym lub większym powodzeniem stawali na nogi. Dwójka już dobyła broni i zaczęła strzelać do stojącego przeciwnika, ale on aktywował swój miecz i odbił wszystkie lecące w jego kierunku bolty. Podobnie było w przypadku ataków Cichego.
Tymczasem kolejna dwójka ochroniarzy zebrała się z ziemi i puściła pędem w stronę ich kanonierki, która nieco oberwała podczas awaryjnego lądowania statku przeciwnika. I wtedy Moc po raz kolejny okazała się złośliwa, bo jedna ze ścianek wraku nagle się otworzyła i ze środka wyskoczyło pięciu komandosów przeciwnika, od razu zasypując strzałami uciekającą dwójkę. Po początkowym szoku odpowiedzieli oni ogniem i dobiegli do kanonierki, z reszta ich towarzyszy zdając sobie sprawę z kiepskiej sytuacji zaczęła szukać osłony.

Tymczasem tajemniczy mocowładny stracił cierpliwość. Nagle zmienił kierunek energii Mocy i zamiast przyciągać Cichego do siebie pchnął go z całej siły na ścianę a potem znowu przyciągnął, wyrywając ostatecznie pudełko z jego kieszeni. Materiał poddał się pod naporem sporej dawki energii mocy.


Na Wiktora na razie nikt nie zwracał uwagi, ani na jego towarzyszy. Frachtowiec z towarem wystartował i na pełnym ciągu wyskoczył z hangaru, zaś pozostali na miejscu najemnicy dobiegli do Straxa, by go wydostać z gruzu a potem by się przegrupować. Póki co nikt na nich uwagi nie zwracał, napastnicy zajęci byli walką z ochroną Morrigan a tajemniczy napastnik zmagał się z Cichym. Mieli szansę na zaskoczenie pozostałych.
- Szybko kur... arr... wa mać. Pierdolona noga...
- Złamana...
- Chuja się znasz!

Warknął weequay, jednak nogę faktycznie miał złamaną. Dowódcę otaczało sześciu innych ludzi i znajdowali się po drugiej stronie wraku, nie widzieli że z wnętrza wyskoczyło kilka osób, jednak odgłos walki kazał przypuszczać, że tam coś się dzieje.
- Wiktor, dowodzisz!
Warknął Strax na widok Mandalorianina.

Cichy - 2014-01-21 20:06:22

Małe rozmiary ciała miały tu swoją zaletę, nie zdołały wygenerować takiej siły uderzenia jak ciało chociażby humanoida.
Złowrogi dźwięk rozrywanej tkaniny sprawił, ze źrenice duga rozszerzyły się. Aprobował jeszcze chwycić pudełeczko w locie.
Nie wiedział co to, ale jeśli ten mocowładny go pragnął – było cenne. Bardzo.
Teraz już dobył swojego miecza, dzierżąc go w  prawej górnej kończynie (przeniósł szybko ciężar ciała na te dolne co tez podnosiło jego wysokość do około 160cm), i szybko ruszył do kontrataku.
Gdzieś po drodze okulary mu spadły,ale nie potrzebował ich tak naprawdę, to był tylko element charakteryzacji.
Nie mógł stracić tego pudełeczka...

Wiktor - 2014-01-21 20:14:58

I sprawa się rypła – tak do tematu.
Wiktor był skołowany jak chomik w betoniarce. Biegnąc do Straxa niemal w locie się zatrzymał, od razu przejmując wyznaczona mu funkcje, ale najpierw rozejrzał się po tym, co się działo.
i...nie miał pojęcia co się dzieje, ale jakoś trzeba się w tym odnaleźć.
- Zabierzcie go pod ścianę... ty i ty, zbadajcie ten wrak... – miał nadzieje, ze już nic z niego nie wylezie,a  jak wylezie – kula w łeb. Wystarczy zamieszania. Sam zanurkował za jakiś element dymiącej ściany wystarczająco duzy by się ukryć, i zaczął strzelać do napastnika z mieczem.
- Jak towar? – zapytał na radiu.

MOC - 2014-01-21 20:26:21

Pudełeczko wylądowało w wyciągniętej ręce przeciwnika z mieczem. Osiągnął swój cel, jednak wciąż miał na oku Cichego i widząc, że ten przygotowuje się do ataku przybrał pozycję obronną właściwą dla Soresu. W międzyczasie powiedział coś niewyraźnie pod nosem, a w rzeczywistości komunikował się przez radio. Szybko się okazało o co chodzi, gdy z wraku wyleciały trzy speedery rakietowe kierując się w stronę ich szefa.
W tym czasie Auril w końcu odzyskała świadomość i rozkazała swoim ludziom zestrzelić oba speedery za wszelką cenę, bo jeśli teraz uciekną oni z hangaru, to nigdy ich nie złapią. Kanonierka była przyblokowana i uszkodzona.
Ochrona zaczęła strzelać do pilotów i do maszyn, ale póki co z marnym skutkiem, ponieważ musieli wciąż walczyć z oddziałem, który wyskoczył wcześniej z wraku.

- Towar bezpieczny, wydostaliśmy się z Czarnej Dziury. Powtarzam, wydostaliśmy się. Ja sytuacja?
Dopytywał się Shivay. Tymczasem dwójka najemników dotarła do wraku i przywarła do niego plecami, następnie zaczęli się skradać, by okrążyć wroga i cóż... strzelić mu w plecy.
Strax zaś był wyłaczony z akcji i jeden z jego ludzi opatrywał mu ranę.

Cichy - 2014-01-21 20:31:30

Cichy po dobiciu do rywala o pudełko, bo już nawet nie tylko przeciwnika bez zapowiedzi i żadnych wcześniej grzeczności w walce zaatakował na rękę z pudełkiem, by uszkodzić, odciąc, cokolwiek, po prostu zaatakował bez zbędnej finezji

MOC - 2014-01-21 20:42:08

Przeciwnk Cichego bez trudu zablokował jego atak, następnie wymierzył mu silnego i celnego kopniaka, odrzucając go na parę metrów.  Dało mu to potrzebny czas by wskoczyć na speedera, który na chwilę zatrzymał się za jego plecami. Dwa kolejne go ubezpieczały. Po chwili wszystkie trzy maszyny ruszyły i już wydawało się, że sprawa jest przegrana gdy w końcu ostrzał ochrony Morrigan dosięgnął swojego celu. Jeden z boltów trafił w repulsor stabilizacyjny jednego z ochronnych speederów, tak że maszyna zaryła o ziemię, a jej piloci przelecieli do przodu, obijając się dosyć mocno. Podobna sytuacja spotkała drugą maszynę ochronną, z tym że trafieni zostali zarówno pilot jak i strzelec a silniki straciły moc i lekko speeder lekko opadł o płytę hangaru. Niestety pojazd z tajemniczym mocowłądnym zdołał wylecieć z hangaru.
- Vae! Do maszyny, szybo. A ty leniwo łajzo wstawaj, masz odzyskać te pudełko!
Wrzasnęła Auril do Cichego, zaś jedna z jej najemniczek wyskoczyła zza barykady obronnej i biegiem ruszyła w kierunku leżącej maszyny. Jej towarzysze cały czas ją osłaniali, co zostało ułatwione dzięki wsparciu najemników.


//NA prośbę gracza Wiktor tymczasowo wyłaczony z gry//

Cichy - 2014-01-21 20:52:45

Po raz pierwszy dzisiejszego dnia poczuł metaliczny smak własnej krwi w pysku,a  kiedy podniósł głowe, widział już unoszący się speeder. Ten ktoś miał pudełko i odlatywał.
Młody dug pozbierał się bardzo szybko i biegiem ruszył do najemniczki stawiającej na 'nogi' drugio pojazd. Muszą go ścigać, doskoczyć już się nie da.
Był zły, wściekły. Na Moc, na Thoruna, na Aurli i na siebie.
Międzyczasie wysłał komunikat mentalny do któregoś z najemników, by strzelali do uciekającego. Ale – do wykrzykiwania poleceń to on się nie nadawał ani trochę. Mógł tylko warczeć bezgłośnie, bo nawet i tego nie było słychać.

MOC - 2014-01-21 21:10:26

Najemnikom nie trzeba było tego mówić, strzelali do uciekającego, lecz miał on miecz świetlny i blokował wszystkie ataki. A potem zniknął w wylocie z hangaru. Z resztą nikt w ferworze walki Cichego nie usłyszał, każdy był skupiony na tym, by przeżyć i zabić przeciwnika.
Najemniczka o imieniu Vae uruchomiła już pojazd i zaczekała na Cichego aż ten wskoczy na tylne siedzenie.
- Trzymaj się!
Krzyknęła do niego a jej głos był niewyraźny i taki "metaliczny" a to za sprawą filtrów w jej hełmie. A gdy młody dug usadowił się już na siedzisku to dodała gazu i wystrzeliła z hangaru.
Na zewnątrz tymczasem trwała zażarta bitwa, trzy kanonierki Sel Makor zawzięcie się broniły, podczas gdy cztery podobne maszyny zasypywały ich gradem pocisków. Naturalny dla tego miejsca półmrok co chwilę był rozpraszany przez kolorowe blasterowe bolty oraz niewielkie eksplozje. Wszystkie maszyny były już nieźle poturbowane i ledwo się trzymały, pytanie kto wygra? Jeżeli przeciwnik to Ochrona Morrigan oraz pozostali ludzie Straxa będą mieć kłopoty. Jednak to nuż nie było ich zmartwieniem. Vae wypatrzyła znikający w oddali punkcik i przyśpieszyła, wyciągając z tej maszyny maksimum osiągów. Pęd powietrza był co prawda łagodzony przez tarcze ochronne, jednak nie były one w stanie zatrzymać całego wiatru i oboje czuli na sobie bardzo zimny powiew powietrza.


//Cichy - przenosiny do tego Tematu

Wiktor - 2014-01-25 17:47:05

Wiktor na chwile stracił orientacje gdzie on w  końcu jest, ale chyba przy tym rozbitym wraku maszyny wroga. Tam wysłał swoich ludzi by go przeszukali, on zas tymczasem skrył się gdzieś za jakimś gruzem i naparzał do tych cudzych z karabinu.

MOC - 2014-01-25 17:58:35

Z grupy abordażowej tylko dwóch najemników trzymało się już na nogach, pozostali padli. Wycofali się oni do wnętrza wraku i wezwali wsparcie. Początkowo mieli tylko osłaniać mocowłądnego a on miał wyrżnąć resztę. Ale zwiał i zostawił ich samych na pastwę śmierci. Bo nie mieli szans na wygraną w takich warunkach. Na szczęście na zewnątrz wciąż latały kanonierki...
Po kilku sekundach kilka rakiet wleciało do hangaru. Potężne eksplozje wstrząsnęły murami, wszędzie latały odłamki durabetonu i durastali. Dwóch ludzi Straxa poległo na miejscu a część ochrony Morrigan odniosła poważne rany.
Po raz olejny losy tego starcia odwróciły się. Na hangaru zmierzała kanonierka z kolejną grupą najemników. Przy Wiktorze wciąż znajdowało się czterech najemników, którzy czekali na rozkazy. Wroga nie było widać, schował się w środku, a nowa fala przeciwników nadciągała.

Wiktor - 2014-01-25 18:16:54

Kurwa mac, co teraz? - krzyknął w myślach.
- Chłopki, musimy się wycofać! – krzyknął do interkomu. Transport odleciał, nie mieli już na niego wpływu, szef też zniknął.
- wycofujemy się! Niech ktoś odpali jakiś starek! – jeśli ktoś widzi tu jakiś zdolny do lotu statek. Nawet ten od wroga, o ile da się nim wystartować.

MOC - 2014-01-25 18:22:05

Jedyną jako taką zdolną do lotu maszyną była kanonierka ochroniarzy a oni już od dawna starali się ją odpalić. Ale na razie bezskutecznie. Zaś wrak przeciwnika został już spacyfikowany - przy pomocy granatów.
I tak trójka członków ochrony, która pozostała na nogach podbiegła do wrót hangaru i zobaczyła niezbyt wesoły widok. Nadlatującą kanonierkę.
- Za wrak! Ty tam, "piękniś" od Straxa, bierz swoich ludzi i się wycofajcie za wrak!
Rozkazała mirialanka a od swojego podwładnego wzięła granatnik i zaczaiła się przy gruzie. Miała zamiar osłaniać odwrót swoich ludzi. A potem... potem się wymyśli. Odczekała chwilę aż maszyna przeciwnika znajdzie się odpowiednio blisko i... zaczęła strzelać. Dało im to kilka cennych chwil, bowiem kanonierka musiała zboczyć z kursu i uciekać przed nadlatujacymi granatami.

Wiktor - 2014-01-25 18:25:04

- Za wrak! – przekazał rozkaz na swoją częstotliwość.
[i]- Wszyscy za wrak, biegiem! - korzystając z cherlawej tymczasowej osłony wzmocnił rozkaz gestem.

MOC - 2014-01-25 18:46:02

Tak więc wszyscy się ewakuowali za wrak, zaś samotna Auril strzelała czym się dało w przeciwnika. Wkrótce skończyła jej się amunicja w granatniku, to został jej karabin. A w tym czasie ci z kanonierki odpowiedzieli ogniem, roznosząc na strzępy ścianę, przy której się ukrywała najemniczka. chcąc nie chcąc musiała uciekać.
Tymczasem ludzie Straxa wnieśli swojego rannego dowódcę do środka i czekali już tylko na techników, aż ci uruchomią pojazd. Cała ładownia pełna była rannych i nieprzytomnych. Ta akcja była katastrofą. Całe szczęście udało im się uciec z towarem...
Hangarem po raz kolejny wstrząsnęły eksplozje a z sufitu posypały się cegły.
W końcu w krytycznym momencie kanonierka odpaliła i repulsory podniosły maszynę w powietrze. Pilot wrzasnął z radości i zaczął okrążać leżący wrak, przygotowując uzbrojenie.
Wkrótce do środka wskoczyła poobijana mirialanka.
- Na co czekacie?! Pełna moc i znikamy stąd!
Wrzasnęła. Pilotowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Odpalił dwie rakiety w kierunku przeciwnika i zaczął strzelać z turbolaserów, a potem dał maksymalny ciąg i... wylecieli.
- Co z dugiem?!
- Poradzi sobie, uciekajmy!
- A Vae?
- Szlag...

Warknęła Auril i przeszła na tył ładowni czegoś szukając. Tymczasem maszyną zaczęły wstrząsać eksplozje pochłonięte przez tarczę energetyczną.
Wróciła po minucie, niosąc ze sobą dwa plecaki rakietowe, trzeci miała już narzucony na plecy i przypięty do pancerza. Pozostałe dwa rzuciła najbardziej sprawnym członkom swojej ekipy.
- Ty... masz zadbać o to by moim ludziom nic się nie stało, lećcie do szpitala Memorium, tam was przyjmą. Ja mam sprawy do załatwienia
Warknęła do Straxa a potem udała się do pilota. Gdy wróciła jej ludzie byli już gotowi do lotu.
Cała trójka odczekała na stosowny moment, pilot kanonierki obniżył lot kierując się ku mieście. I gdy maszyna wykonała kolejny ostry manewr to cała trójka wyskoczyła z ładowni i odpaliła plecaki, znikając bardzo szybko z oczu pozostałym.
Kanonierka po długim locie ostatecznie wyrwała się z "Czarnej Dziury" i skierowała się do szpitala.

www.everquest.pun.pl www.terrorsquad.pun.pl www.forumcrazy.pun.pl www.heroes-lore.pun.pl www.managerzuzlowy2010.pun.pl