Sisco Hasupidona - 2014-01-27 17:04:11

Sala koncertowa na wolnym powietrzu, uniesiona 3 metry nad ziemie, w pełni rozbieralna, ale nie rozbierana, bo używana była praktycznie tydzień w tydzień, ciągle coś się działo, występowało, liczni artyści, czy festyny rożnych organizacji, czasem nawet przemówienia polityków, happeningi - cuda. Cały czas ruch, naokoło sceny miejsca dla vipów i cały plac dla bawiącej się gawiedzi. Ochrona - także CSB. Największe gwiazdy miały nawet wykupione swoiste abonamenty na te scenę. Tu koncertowali najwięksi, między innymi zespół Mocowładni.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 17:37:53

Ekipa Sisca złożyła wniosek o kolejkę na tę scenę jeszcze jak Sisco był w trasie, poza Coruscant. Wtedy odmówiono: bo to za mały artysta, każdy inny da więcej i więcej zarobi na tej scenie. Totez jak już w końcu przyjęli i wyznaczyli termin, Sisco poczuł się jak prawdziwy idol wszech czasów. Głownie to dl;atego ze jakaś kapryśnej gwiazdeczce przesunął się implant w cycku i musiałaby je zasłonić na czas koncertu a to nie wchodziło w grę.
Dzięki awarii cycka, Dick Jones dostał telefon, ze jeśli wyrobią się w tydzień – Sisco zagra na Scenie z prawdziwego zdarzenia. Oni wyrobili się w tydzień, reklama tez była, choć wiadomo ze nie taka silna – to tylko tydzień. Dziś zaś Sisco stanął na scenie.
Koncert zaczął o 18 najnowszym utworem „popiół i diament”, tym nagrywanym z Mini. Później szły utwory z płyty, no i oczywiście „kareta” o która publika się dokrzykiwała. Jak poszła „Kareta”, to już się każdy lepiej bawił, łącznie z Sisciem, któremu trema odeszła i na scenie zachowywał się bardzo swobodnie.

Dziś miał lśniące aplikacje naklejane na pancerzu, lakier przyciemniony do granatu, nachodzący stopniowo od tyłu na przód, na nogach miał skórzane, sznurowane a'la glany, oczywiście stopy miał wolne, bez odzienia, jak zawsze.
- Dziękuję wam bardzo... – Siscowy głos zadudnił w głośnikach. Mikrofon miał przy piety zaraz przy pysku, nie musiał trzymać się statywu. Choć kabel się ciągał. Kabel daje lepsza jakość, przekaz cyfrowy gorszą, ale Hasupidona miał takie czucie w podeszwach,z e go nie urwał do tej pory.
Jego fani zajmowali przednie rzędy (na ten koncert zlikwidowano loże vipów), dalej bawiło się to co nie miało co zrobić z czasem dzisiejszego wieczoru, więc przyszli.
-mam jeszcze dla was ostatni utwór... – znowu, kiedy mówił, a nie śpiewał, głos wydawał się donośniejszy, bez konkurencji muzyki – prawdziwej, nie jakiegoś plejbeku.
- Zanim skończy mi się czas na tę sale... jestem bardzo wzruszony ze dano mi szanse znaleźć się dzisiaj tu na tej niezwykłej scenie... ale koniec chrzanienia, koordynator mi podpowiada ze nie zdążę... – i nawet mruknął do mikrofonu, na co odpowiedział lekki aplauz.
Muzyka się odezwała, i poszło:

Dziś zdałem, sobie sprawę już,
Że żaden ze mnie tani tchórz
Zarządcą teraz zostać chcę,
Ku chwale wieść osiedle me,

A gdyby tak, po roku móc
Choć radnym zostać byłby miód
W kwadracie byłby ze mnie gość
Czy poprze mnie znajomy ktoś?

Skończyłem szkołę, a prawie i dwie
Dziś wybierzcie ludzie właśnie mnie!

Władza doradza, zawadza
'Ponieważ...', 'w związku...', 'gdyż...',
'Że by...', 'a nie by..', 'to wtedy...'
Wciskamy niezły kit

Władza doradza, zawadza
Co, po co, za co, nic
My wypłyniemy, my wiemy
O co chodzi w tym...


[pełna wersja piosenki zostanie umieszczona niebawem w holonecie, teraz skrócono by nie przedłużać]

Koło 23 wszystko się skończyło. Sisco od godziny był poza sceną, w bezpiecznej sali dla artystów po koncercie, oczywiście nikt z publiczności nie miał tam wstępu, choć co raz ktoś próbował. I być może by sam Sisco wylazł, bo on tak lubił, ale dziś dał z siebie naprawdę wiele i na takie spoufalanie się był zbyt zmęczony. Toteż nastoletnich „lofficiajacych Siskusia” przepraszano. A inni się nie pchali.

MOC - 2014-01-27 17:47:39

Jednak nie tylko nastoletni fani chcieli się widzieć z Sisciem. Pod drzwiami pojawił się pewien młody człowiek, ubrany w elegancki, ale niezbyt drogi garnitur (z sieciówki, nie szyty na miarę) z teczką w dłoni. Wyglądał tak na około trzydzieści lat a sądząc po jego wyglądzie pracował z ludźmi. Tzn. w jakichś usługach, gdzie niezbędny był dobry kontakt z innymi osobami. Łatwo to było wywnioskować po jego wyglądzie - starannie ułożona ale prosta fryzura, gładka, zadbana cera no i dłonie które nie nosiły na sobie śladów fizycznej pracy. No i w dodatku gdy się uśmiechał to prezentował piękny, biały i zdrowy uśmiech.
- Dobry wieczór, nazywam się Rash Arano, reprezentuję partię Prawdziwa Republika. Chciałbym porozmawiać z panem Sisciem, czy można?
Zagadnął uprzejmie ochroniarza, czy tego kto pilnował drzwi.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 17:55:40

Ochroniarz zaś wyglądał na zupełne przeciwieństwo – faceta postawnego, w ochraniaczach, który całe życie był ochroniarzem i był chyba do tego stworzony.
- chwileczkę... – odszedł w bok o metr i zadzwonił do tych ze środka, informując ich ze przyszedł ktoś ważniejszy niż nastolatki z buziaczkami, i zapytał, czy można wpuścić. Za chwile też wrócił.
- Proszę bardzo. – i otworzył mu drzwi swoja karta. Dalej nie było trudno trafić.  Pusty krótki korytarz i wielkie drzwi prowadzące „za kulisy”. Była to sala techniczna, bo w sali dla gwiazd Sisco by miał mało miejsca. I chyba by się tez tam niezręcznie czuł.
W sali owej panował chaos i ciężko było Sisca wypatrzeć – mimo jego wielkości. Ale był tam. Wodę doił, od jakiegoś asystenta, przez słomkę z fabrycznych buteleczek z elastycznego plastiku, gdzie ściśniecie ułatwiało pojenie. Wyglądał trochę jakby był spocony. Lub jakby miał temperaturę ciała wyższą niż zazwyczaj.

MOC - 2014-01-27 18:05:53

- Dziękuję
Odpowiedział uprzejmie a potem wszedł do środka no i ruszył na poszukiwanie Sisca, rozglądając się ukradkiem. Na jego twarzy wciąż gościł łagodny uśmiech, ale to był taki świetnie wyuczony grymas, nie dawał po sobie poznać co tak na prawdę myśli i czuje. A tak na prawdę był bardzo zainteresowany tym miejscem, bo nigdy nie był za kulisami wielkich koncertów. Ale musiał zachowywać profesjonalizm, więc zachwytów nie było widać.
I w końcu znalazł swój "cel" ale nie podchodził, tylko grzecznie poczekał aż skończy. Widok pojenia był dosyć... osobliwy. Jakoś do tej pory nie przychodziło mu do głowy to, że może on mieć tak naturalne potrzeby jak inni, więc troszkę przeżył szok. Wolał nie myśleć o jedzeniu czy powiedzmy wydalaniu. Brr...
Poczekał grzecznie aż Sisco będzie wolny i wtedy podszedł.
- Witam panie Hasupidona, nazywam się Rash Arano i reprezentuję partię Prawdziwa Republika. Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać na osobności?

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 18:21:07

Bo i w sumie nie było się tu czym zachwycać. Może jakby „Mocowładni” występowali to byłyby tu te wszystkie wymyślne rekwizyty, scenografie, kostiumy i mnóstwo alkoholu. A u Sisca nie, żadnych szalów nie było. Planowano jeden ale fundusz nie pozwalał. Był więc koncert „normalny”, jedynie gra świateł jako efekty.
Za chwile też Sisco był wolny i nim zdążył się zająć znowu czymś, podszedł do niego jakiś obcy facet. Trochę go zdziwiło ze w garniturze. Ale ucieszyło, bo może sponsor! Ale z partii?
- Jasne. Prawdziwa Republika jest spoko. Tylko ze to nie ma za bardzo warunków, może wyjdziemy do gwiazdolandu jednak...- odchylił się nieco w bok o dopiero przekręcił łeb, widać by rozmówcy nie wystraszyć.
- Hej Henk, ja ide na chwile! Mówię ze ide! Wrócę zaraz! – i znowu do pana się obrócił.
- bardzo proszę. – i się ruszył. Oczywiście do otwierania drzwi będzie musiał wykorzystać swojego gościa z partii, ale takie życie. Poprowadził do jednych drzwi, jeśli facet się nie domyślił to mu Sisco grzecznie podpowiedział, przecięli korytarz i znaleźli się, po przejściu przez drugie drzwi, w saloniku gdzie już meble były obijane najlepszymi jedwabiami a splendor walił po oczach. Kanapa z 5 metrów miała...
- Chce się pan czegoś napić?

MOC - 2014-01-27 18:31:50

- Oczywiście
Odpowiedział no i poczekał. Nie śpieszyło mu się za specjalnie i rozglądał się niby tak od niechcenia, ale wyławiał wzrokiem co atrakcyjniejsze panny pracujący na scenie czy poza sceną. W showbiznesie trochę jak w polityce - wygląd zewnętrzny ważna rzecz. Dlatego on sam bardzo dbał o swój wygląd i często bywał w różnych salonach.
Po załatwieniu wszystkich spraw udał się z Sisciem w drogę. Oczywiście grzecznie służył wszelką pomocą aż osiągnęli salonik. Oczywiście wystrój mu się spodobał, trochę przypominał on przepych Senatu. Tam też wszystko wykonano z dbałością o szczegóły i z najwyższej jakości materiałów.
- Nie dziękuję, w czasie koncertu skorzystałem z miejscowych kawiarenek
Partia płaciła, wiec ochoczo kupował to na co miał ochotę i teraz tak czuł lekki przesyt.
No i znowu Rash czekał aż jego gospodarz będzie już gotowy do rozmowy. To on tutaj dyktował warunki i młody polityk musiał się dostosować.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 18:37:49

- Mam nadzieje ze się koncert podobał. – odezwał się Sisco. Napił się chłop to mu było łatwiej to znieść – pomyślał. Nawet by się zaśmiał, gdyby fakt ze nie było to śmieszne...
Chociaż gość wyglądał bardzo dobrze, to moze się nie napił niczego procentowego.
- Dobrze, to zamieniam się w słuch.

MOC - 2014-01-27 18:50:03

O alkoholu nie było mowy. Mógłby nawet teraz poddać się testowi i wykazałby on okrągłe 0. Korzystał za to z różnych egzotycznych i bezalkoholowych koktajli, których na co dzień by nie kupił, bo szkoda pieniędzy.
- Bardzo. Interesujący występ, przedtem jakoś nie interesowałem się pana dziełami i myślę, że będę musiał nadrobić te zaległości.
Uśmiechnął się do swojego gospodarza, troszeczkę mu się podlizując. To były takie standardowe manewry grzecznościowe, w Senacie raczej nikt by się na to nie nabrał, zaś brak takiego słodzenia uznano by za oczywistą obrazę. Ale tutaj nie miało to nieszczerego podłoża na szczęście. Koncert faktycznie był udany.
- Jak już mówiłem reprezentuję partię Prawdziwa Republika oraz jej kandydata na senatora, pana Vareniusa Korella. Pan Korell jest pod wrażeniem pana osiągnięć i chciałby pana zaprosić do współpracy.
Rzekł nieco tajemniczo by troszkę podsycić ciekawość.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 19:06:07

- Bardzo mi miło – lekko łbem skinął, pochylając ku dołowi masyw tego „kokpitu”. Pierwsze chwile przy Siscu bez znajomości jego gestów mogły trochę onieśmielać, więc trzymał się względnie na dystans, by dać się bezpiecznie obserwować, i samemu mieć dobry wgląd.
Na szczęście był trochę zmęczony więc nie poddawał stu dwudziestu analizom wszystkiego co do niego mówiono. Wydawał się zadowolony z tego słodzenia. Gadają ze lepsza najokrutniejszy prawda niż najsłodsze kłamstwo, ale – i tak się faktu nie zmieni, więc po co się denerwować jeszcze na zapas. Niech kadzi!
Sisco i tak w ostatnim tygodniu chodził jakby złota szyszkę znalazł.
- Miałbym nagrać wam piosenkę na wybory? – zainteresował się. Ale nie wszedł w słowo, odczekał dyplomatycznie na swoją kolej. Chociaż wyższej szkoły dyplomacji nie miał.

MOC - 2014-01-27 19:29:32

Faktycznie Rash nie znał jego gestykulacji wiec trzymał się w troszeczkę większej odległości niż zazwyczaj ma to miejsce w przypadku innych osób. No i z większej odległości łatwiej mu było ogarnąć całą sylwetkę Sisca, bo jeszcze nie do końca wiedział jak konkretnie ma się do niego zwracać. Tzn. Gdzie ma "oczy" i "usta" - no najogólniej twarz.
- Tak. Oczywiście otrzyma pan stosowne honorarium za swoją pracę. No i jeżeli to nie byłby kłopot to chcielibyśmy pana poprosić o danie kilku małych koncertów podczas spotkań wyborczych.
Rash cały czas się uśmiechał mówiąc to. Chciał dobrze wypaść przed Sisciem by ten po prostu się zgodził na taki układ.
- Oczywiście kwestie techniczne są do ustalenia: ilość koncertów, honorarium no i oczywiście terminarz. Nie musi pan wstępować do naszej partii, chociaż oczywiscie gdyby pan chciał to będzie pan bardzo mile widziany w naszych szeregach

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 19:35:21

Teraz stał, nie ruszał się. Słuchał. Działka trzymał blisko łba bez twarzy. No właśnie, twarzy nie miał. Nie miał mimiki, próbował nadrabiać inaczej, zazwyczaj wychodziło, ale trzeba było trochę się przyzwyczaić. Nabrać poczucia bezpieczeństwa, bo trudno wymagać wile od kogoś kto się boi, ze Sisco go nadepnie.
- muszę jeszcze pogadać z menadżerem, ale nie będzie problemu. Bardzo chętnie. – wyglądało na to, ze się zgodził. O wstępowaniu do partii na razie nic nie wspomniał. Miał swoje poglądy, zgadzające się w większości z ich programem, choć było parę różnic. Choć obecnie swoje poglądy mógł sobie umieścić w tym miejscu o którym na początku pan Rash pomyślał z odrazą.

MOC - 2014-01-27 19:56:42

No właśnie, brak twarzy trochę Rasha rozpraszał i starał się więc wyłapać gestykulację ciała i zrozumieć jej znaczenie. Trochę w tym wprawy miał, bo każda rasa jednak trochę inaczej się zachowywała. Różnice były drobne jeśli ktoś się wychował na Coruscant. Zaś jeżeli ktoś pochodził z odległej planety to... wtedy był problem i potrzebny był czasem droid protokolarny z prawdziwego zdarzenia.
- Wspaniale, bardzo nas to cieszy. W końcu jest pan idealnym przykładem na to, jakie możliwości oferuje Republika młodym i zdolnym osobom. Można powiedzieć, że przebył pan drogę od zera do znanego i cenionego piosenkarza, a to olbrzymie osiągnięcie
Znowu troszkę przysłodził Rash ale robił to w rozsądnych granicach, bo to wszystko było prawdą. Gdy Sisco przybył na Coruscant to nikt o nim nie słyszał. Ba, raczej nikt go na poważnie nie brał. A teraz? Jedna z bardziej znaczących partii na Coruscant o niego zabiega, a to o czymś świadczy.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 20:03:03

Do tej pory nie ruszał się. To akurat było łatwe do zinterpretowania – słuchał i był skupiony. Zaraz dało się słyszeć kilka następujących po sobie pomruków. Dla znających Sisca oznacza to „szeroki uśmiech”, tu zaś – no tak mruczał, zachowywał się swobodnie, więc chyba coś dobrego.
- Bardzo mi pan schlebia. Na szczęście ja się nie czerwienie, więc jedno mam z głowy. Ale racja w tym, ze republika jest wspaniała. – Sisco miał swoje osiągnięcia, choć skromnie do tego podchodził. I miał jeszcze coś: to byłą jedna z bardzo niewielu istot która naprawdę kochała Coruscant, uważała ją za swój dom, najlepsza planetę, mówiła z pasją o swojej ojczyźnie, podczas kiedy główny nurt społeczny psioczył i narzekał. Sisco bohatersko stawał w obronie piękna Galactic City.

MOC - 2014-01-27 20:13:48

Pomruków też Rash nie rozróżniał i nie wiedział co ma o nich sądzić. Coś mu tam po głowie świtało ale to i tak dalekie było od pewności w ich interpretacji. Musiałby dłużej przebywać w towarzystwie Sisca by rozpoznawać jego emocje.
- Dokładnie. I chcielibyśmy tą wspaniałość podtrzymać. Pan Vareniusa Korell ma na uwadze dobro zarówno Republiki jak i Coruscant.
Zachwalał swego pracodawcę. Oczywiście przed wyborami każdy polityk tak mówił, ale po wyszukaniu w holonecie informacji o nim okaże się, że faktycznie aktywnie działał na rzecz poprawy jakości życia na Coruscant no i wspierał Senat w wielu działaniach. Korell był całkiem popularny w Galactic City, jedynie radna Vanara Kayl prześcigała go pod tym względem. Aktualnie też przewodziła w wyścigu po fotel senatorski... ale było jeszcze drugie, dodatkowe miejsce.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 20:36:08

Do tej pory Hasupidona nie miał idoli wśród polityków jako osób. Uznawał ze należy iść za ideą, nie za człowiekiem, dlatego nie wgłębiał się w życie polityków ani nawet w ich motywacje, tylko słuchał co mówią i zgadzał się lub nie. Jak każdy młodzik, lubił polityków radykalnych i bezpośrednich – bo dobrze się ich słuchało.
Teraz zaś przez jakiś czas będzie przysłuchiwał się panu Korellowi, i temu co głosi. Bo trochę widział ale tez trochę nie wiedział.
Fajnie by było być w partii – pomyślał. Od razu więcej ważą twoje słowa...
No i oczywiście można pogadać z Korellem. Kolejna znana osoba w zasięgu.
Tak, Sisco myślał jak dzieciak, ale młody był.
- Myśle ze dużo mamy wspólnego. Ale zanim podejmę decyzje by wesprzeć was swoim członkostwem, muszę jeszcze trochę doczytać... – wiadomo – takich decyzji się na szybko nie podejmuje. O ile zaśpiewam czy nie to już można podjąć, bo po to on tu był – by śpiewać, to – by się opowiedzieć konkretnie z poglądami po jakiejś stronie w obliczu wojny – to już troche niebezpiecznie.

MOC - 2014-01-27 20:56:28

Korell był znany z propagowania bardziej radykalnych poglądów, a najważniejszym jego hasłem było znaczne ograniczenie tzw. Państwa Opiekuńczego. Najogólniej mówiąc proponował on ograniczenie wielu ulg, zasiłków, przerzucając część obecnych obowiązków państwa na obywateli. Łączyło się to z obniżeniem podatków, by za bardzo obywateli nie obciążać. Te poglądy nie spotykały się z rozległym poparciem, ale stopniowo budował on swoją pozycję. Z kolei radna Kayl miała inne poglądy i przez to była znacznie popularniejsza, zwłaszcza wśród najuboższych.
- OCzywiście, w razie pytań proszę się do nas zgłosić, z chęcią wszystko wyjaśnimy
Posiadanie w swych szeregach Sisco byłoby pewnym wzmocnieniem ich pozycji, zwłaszcza że ostro walczyli o to miejsce w senacie. A kandydatów było wielu a ich partia nie należała do zdecydowanych faworytów.
- Cóż panie Hasupidona, miło było pana poznać, ale sądzę, że czas na mnie a nie chciałbym panu zajmować cennego czasu.
Rash podał mu jeszcze numer holoczęstotliwości, pod którym mógł się skontaktować z ich biurem w celu uzgodnienia warunków nagraniowych.

Sisco Hasupidona - 2014-01-27 21:01:42

Sisco uważał dokładnie tak samo, tylko ze on mógł to sobie co najwyżej na blogu napisać. Czasem w holo jak występował w programach o niepełnosprawnych to tez dawał od siebie, by się aktywizować a nie tylko siedzieć w domu i płakać „daj”. To było w jego mniemaniu o wiele bardziej moralne.
- Dziękuje, na pewno się odezwę. Na pewno - „skłonił się” lekko po swojemu. Podawanie ręki w tym przypadku należało pominąć, chociaż ze swoimi zaufanymi to już nawet tego próbował. To powiedziano w ramach ciekawostki oczywiście.

MOC - 2014-01-27 21:05:44

- Dziękuję za poświęcony mi czas, do widzenia
Rash również się pokłonił a potem wyszedł, pamiętał drogę do wyjścia. Dalszy opis jest raczej zbyteczny, wyszedł i wrócił do siebie do domu, dalsza część zależy już od Sisca.

www.everquest.pun.pl www.managerzuzlowy2010.pun.pl www.heroes-lore.pun.pl www.cserwery.pun.pl www.terrorsquad.pun.pl