Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Pudełeczko wylądowało w wyciągniętej ręce przeciwnika z mieczem. Osiągnął swój cel, jednak wciąż miał na oku Cichego i widząc, że ten przygotowuje się do ataku przybrał pozycję obronną właściwą dla Soresu. W międzyczasie powiedział coś niewyraźnie pod nosem, a w rzeczywistości komunikował się przez radio. Szybko się okazało o co chodzi, gdy z wraku wyleciały trzy speedery rakietowe kierując się w stronę ich szefa.
W tym czasie Auril w końcu odzyskała świadomość i rozkazała swoim ludziom zestrzelić oba speedery za wszelką cenę, bo jeśli teraz uciekną oni z hangaru, to nigdy ich nie złapią. Kanonierka była przyblokowana i uszkodzona.
Ochrona zaczęła strzelać do pilotów i do maszyn, ale póki co z marnym skutkiem, ponieważ musieli wciąż walczyć z oddziałem, który wyskoczył wcześniej z wraku.
- Towar bezpieczny, wydostaliśmy się z Czarnej Dziury. Powtarzam, wydostaliśmy się. Ja sytuacja?
Dopytywał się Shivay. Tymczasem dwójka najemników dotarła do wraku i przywarła do niego plecami, następnie zaczęli się skradać, by okrążyć wroga i cóż... strzelić mu w plecy.
Strax zaś był wyłaczony z akcji i jeden z jego ludzi opatrywał mu ranę.
Offline
Cichy po dobiciu do rywala o pudełko, bo już nawet nie tylko przeciwnika bez zapowiedzi i żadnych wcześniej grzeczności w walce zaatakował na rękę z pudełkiem, by uszkodzić, odciąc, cokolwiek, po prostu zaatakował bez zbędnej finezji
Offline
Przeciwnk Cichego bez trudu zablokował jego atak, następnie wymierzył mu silnego i celnego kopniaka, odrzucając go na parę metrów. Dało mu to potrzebny czas by wskoczyć na speedera, który na chwilę zatrzymał się za jego plecami. Dwa kolejne go ubezpieczały. Po chwili wszystkie trzy maszyny ruszyły i już wydawało się, że sprawa jest przegrana gdy w końcu ostrzał ochrony Morrigan dosięgnął swojego celu. Jeden z boltów trafił w repulsor stabilizacyjny jednego z ochronnych speederów, tak że maszyna zaryła o ziemię, a jej piloci przelecieli do przodu, obijając się dosyć mocno. Podobna sytuacja spotkała drugą maszynę ochronną, z tym że trafieni zostali zarówno pilot jak i strzelec a silniki straciły moc i lekko speeder lekko opadł o płytę hangaru. Niestety pojazd z tajemniczym mocowłądnym zdołał wylecieć z hangaru.
- Vae! Do maszyny, szybo. A ty leniwo łajzo wstawaj, masz odzyskać te pudełko!
Wrzasnęła Auril do Cichego, zaś jedna z jej najemniczek wyskoczyła zza barykady obronnej i biegiem ruszyła w kierunku leżącej maszyny. Jej towarzysze cały czas ją osłaniali, co zostało ułatwione dzięki wsparciu najemników.
//NA prośbę gracza Wiktor tymczasowo wyłaczony z gry//
Offline
Po raz pierwszy dzisiejszego dnia poczuł metaliczny smak własnej krwi w pysku,a kiedy podniósł głowe, widział już unoszący się speeder. Ten ktoś miał pudełko i odlatywał.
Młody dug pozbierał się bardzo szybko i biegiem ruszył do najemniczki stawiającej na 'nogi' drugio pojazd. Muszą go ścigać, doskoczyć już się nie da.
Był zły, wściekły. Na Moc, na Thoruna, na Aurli i na siebie.
Międzyczasie wysłał komunikat mentalny do któregoś z najemników, by strzelali do uciekającego. Ale – do wykrzykiwania poleceń to on się nie nadawał ani trochę. Mógł tylko warczeć bezgłośnie, bo nawet i tego nie było słychać.
Offline
Najemnikom nie trzeba było tego mówić, strzelali do uciekającego, lecz miał on miecz świetlny i blokował wszystkie ataki. A potem zniknął w wylocie z hangaru. Z resztą nikt w ferworze walki Cichego nie usłyszał, każdy był skupiony na tym, by przeżyć i zabić przeciwnika.
Najemniczka o imieniu Vae uruchomiła już pojazd i zaczekała na Cichego aż ten wskoczy na tylne siedzenie.
- Trzymaj się!
Krzyknęła do niego a jej głos był niewyraźny i taki "metaliczny" a to za sprawą filtrów w jej hełmie. A gdy młody dug usadowił się już na siedzisku to dodała gazu i wystrzeliła z hangaru.
Na zewnątrz tymczasem trwała zażarta bitwa, trzy kanonierki Sel Makor zawzięcie się broniły, podczas gdy cztery podobne maszyny zasypywały ich gradem pocisków. Naturalny dla tego miejsca półmrok co chwilę był rozpraszany przez kolorowe blasterowe bolty oraz niewielkie eksplozje. Wszystkie maszyny były już nieźle poturbowane i ledwo się trzymały, pytanie kto wygra? Jeżeli przeciwnik to Ochrona Morrigan oraz pozostali ludzie Straxa będą mieć kłopoty. Jednak to nuż nie było ich zmartwieniem. Vae wypatrzyła znikający w oddali punkcik i przyśpieszyła, wyciągając z tej maszyny maksimum osiągów. Pęd powietrza był co prawda łagodzony przez tarcze ochronne, jednak nie były one w stanie zatrzymać całego wiatru i oboje czuli na sobie bardzo zimny powiew powietrza.
//Cichy - przenosiny do tego Tematu
Offline
Wiktor na chwile stracił orientacje gdzie on w końcu jest, ale chyba przy tym rozbitym wraku maszyny wroga. Tam wysłał swoich ludzi by go przeszukali, on zas tymczasem skrył się gdzieś za jakimś gruzem i naparzał do tych cudzych z karabinu.
Offline
Z grupy abordażowej tylko dwóch najemników trzymało się już na nogach, pozostali padli. Wycofali się oni do wnętrza wraku i wezwali wsparcie. Początkowo mieli tylko osłaniać mocowłądnego a on miał wyrżnąć resztę. Ale zwiał i zostawił ich samych na pastwę śmierci. Bo nie mieli szans na wygraną w takich warunkach. Na szczęście na zewnątrz wciąż latały kanonierki...
Po kilku sekundach kilka rakiet wleciało do hangaru. Potężne eksplozje wstrząsnęły murami, wszędzie latały odłamki durabetonu i durastali. Dwóch ludzi Straxa poległo na miejscu a część ochrony Morrigan odniosła poważne rany.
Po raz olejny losy tego starcia odwróciły się. Na hangaru zmierzała kanonierka z kolejną grupą najemników. Przy Wiktorze wciąż znajdowało się czterech najemników, którzy czekali na rozkazy. Wroga nie było widać, schował się w środku, a nowa fala przeciwników nadciągała.
Offline
Kurwa mac, co teraz? - krzyknął w myślach.
- Chłopki, musimy się wycofać! – krzyknął do interkomu. Transport odleciał, nie mieli już na niego wpływu, szef też zniknął.
- wycofujemy się! Niech ktoś odpali jakiś starek! – jeśli ktoś widzi tu jakiś zdolny do lotu statek. Nawet ten od wroga, o ile da się nim wystartować.
Offline
Jedyną jako taką zdolną do lotu maszyną była kanonierka ochroniarzy a oni już od dawna starali się ją odpalić. Ale na razie bezskutecznie. Zaś wrak przeciwnika został już spacyfikowany - przy pomocy granatów.
I tak trójka członków ochrony, która pozostała na nogach podbiegła do wrót hangaru i zobaczyła niezbyt wesoły widok. Nadlatującą kanonierkę.
- Za wrak! Ty tam, "piękniś" od Straxa, bierz swoich ludzi i się wycofajcie za wrak!
Rozkazała mirialanka a od swojego podwładnego wzięła granatnik i zaczaiła się przy gruzie. Miała zamiar osłaniać odwrót swoich ludzi. A potem... potem się wymyśli. Odczekała chwilę aż maszyna przeciwnika znajdzie się odpowiednio blisko i... zaczęła strzelać. Dało im to kilka cennych chwil, bowiem kanonierka musiała zboczyć z kursu i uciekać przed nadlatujacymi granatami.
Offline
Tak więc wszyscy się ewakuowali za wrak, zaś samotna Auril strzelała czym się dało w przeciwnika. Wkrótce skończyła jej się amunicja w granatniku, to został jej karabin. A w tym czasie ci z kanonierki odpowiedzieli ogniem, roznosząc na strzępy ścianę, przy której się ukrywała najemniczka. chcąc nie chcąc musiała uciekać.
Tymczasem ludzie Straxa wnieśli swojego rannego dowódcę do środka i czekali już tylko na techników, aż ci uruchomią pojazd. Cała ładownia pełna była rannych i nieprzytomnych. Ta akcja była katastrofą. Całe szczęście udało im się uciec z towarem...
Hangarem po raz kolejny wstrząsnęły eksplozje a z sufitu posypały się cegły.
W końcu w krytycznym momencie kanonierka odpaliła i repulsory podniosły maszynę w powietrze. Pilot wrzasnął z radości i zaczął okrążać leżący wrak, przygotowując uzbrojenie.
Wkrótce do środka wskoczyła poobijana mirialanka.
- Na co czekacie?! Pełna moc i znikamy stąd!
Wrzasnęła. Pilotowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Odpalił dwie rakiety w kierunku przeciwnika i zaczął strzelać z turbolaserów, a potem dał maksymalny ciąg i... wylecieli.
- Co z dugiem?!
- Poradzi sobie, uciekajmy!
- A Vae?
- Szlag...
Warknęła Auril i przeszła na tył ładowni czegoś szukając. Tymczasem maszyną zaczęły wstrząsać eksplozje pochłonięte przez tarczę energetyczną.
Wróciła po minucie, niosąc ze sobą dwa plecaki rakietowe, trzeci miała już narzucony na plecy i przypięty do pancerza. Pozostałe dwa rzuciła najbardziej sprawnym członkom swojej ekipy.
- Ty... masz zadbać o to by moim ludziom nic się nie stało, lećcie do szpitala Memorium, tam was przyjmą. Ja mam sprawy do załatwienia
Warknęła do Straxa a potem udała się do pilota. Gdy wróciła jej ludzie byli już gotowi do lotu.
Cała trójka odczekała na stosowny moment, pilot kanonierki obniżył lot kierując się ku mieście. I gdy maszyna wykonała kolejny ostry manewr to cała trójka wyskoczyła z ładowni i odpaliła plecaki, znikając bardzo szybko z oczu pozostałym.
Kanonierka po długim locie ostatecznie wyrwała się z "Czarnej Dziury" i skierowała się do szpitala.
Offline