Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#46 2013-03-31 14:21:12

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Tereny wokół monad z reguły były bardzo gęsto zagospodarowane. Różnego rodzaju sklepy, fast foody, jakieś tańsze restauracje, kantyny. Generalnie miejsca tętniące życiem. A za tymi wszystkimi budynkami znajdowały się małe wysypiska śmieci i różne składowiska wszelkiego szmalcu. Porządkowane raz na jakiś czas stanowiły doskonałe tereny łowieckie dla przeróżnych żebraków i handlarzy złomem. Wiedziała o tym doskonale Lilka, która zaopatrzyła się w prosty wózek, stary detektor sprzętów elektronicznych i parę narzędzi, gdyby trzeba było kopać. Zaczaiła się przy jednym z zsypów i zabrała się do pracy. Szybko wokół niej urosła kupa bezużytecznego szmelcu, a na czatach stał "niezawodny" Gderek, który oczywiście się ulotnił szybko, jeżdżąc w kółko i hałasując, nawołując do jakieś kolejnej pseudo rewolucji. A gdy obrywał czymś to wracał.
Dziewczynie zaś szczęście nie dopisywało, bo jeszcze nic wartościowego nie znalazła, a w śmieciach wręcz tonęła co zapowiadało kolejną wizytę u siostry tylko po to by się umyć. Miała po prostu pecha.

Offline

 

#47 2013-03-31 14:28:20

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Tymczasem jakieś kilkanascie metrów dalej rozsunęły się drzwi jednej z klatek i wyszły dwa droidy. Jeden był duży i przysadzisty, humanoidalny. Drugi... drugi był ogromny, składający się właściwie tylko z nóg które były wystarczająco silne by dźwigać ciężkie dźwigi remontowe, i z  kadłuba – kokpitu, czy co to mogło być. Były tez działa po bomach. Droidy wyszły z  klatki. Ale tu nikogo to nie dziwiło, wszyscy się przyzwyczaili – a przynajmniej większość.
Mniejszy droid po chwili wrócił, zostawiając większego samego na zewnątrz. Ten zaś nadzwyczaj sprężystym krokiem ruszył sobie na „spacerek”, lub bardzo dziwny patrol, latał bowiem od ławeczki do ławeczki, od kosza do kosza. Ale jego tylko te mniejsze kosze interesowały. Dalszym przystankiem była próba rozebrania chodnika, a dalej już spokojnie dreptał energicznie, w charakterystycznym półbiegu tak jak powadził go ów chodnik. Zbliżał się do szczeliny miedzy sklepikiem mięsnym (ten kto go zna domyśli się dlaczego lubi to miejsce) a między budką z jedzeniem mandaloriańskim (ale chyba tylko z nazwy)


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#48 2013-03-31 14:37:07

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Hałas patrolującego droida wywabił Lilkę z jej zsypu na śmieci. Ubrudzona była strasznie, we włosach miała nawet jakieś odpadki, ale szybko się ich pozbywała i ogarniała się przy pomocy chusteczki higienicznej. No i była bardzo ciekawa co tak hałasuje... w zasadzie tutaj panował mieczny hałas, jakieś turbiny działały, para co chwilę skądś buchała, to jakieś pojazdy latały. Ale z tego wszystkiego wyłapała jakiś inny dźwięk, który ja zaintrygował. No i w sumie z tym zsypem skończyła i musiała trochę po sobie posprzątać, bo inaczej dozorcy ustawią tutaj droidy w celach ochrony (nie każdy przepada za "łowcami okazji"). Ale to mogło poczekać. Lilka tymczasem ruszyła na zwiady, czyli po prostu poszła pospacerować, bo szpieg z niej był raczej marny.
I gdy tak spacerowała to w jednej z alejek dostrzegła "TO". Wielkiego, wręcz ogromnego droida. Z działami. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Każda normalna istota dałaby po prostu drapaka. Ale ona do normalnych nie należała. Dla niej "to" było jak prezent... no o ile nie zginie po podejściu do niego. Chciała się przyjrzeć, bo przedtem czegoś takiego nie widziała. A była strasznie ciekawska, więc ignorując instynkt samozachowawczy - który swoja drogą krzyczał "uciekaj głupia babo!" - podpełzła bliżej by się przyjrzeć temu droidowi.

Offline

 

#49 2013-03-31 14:46:42

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Może nie było to górne miasto, ale tereny przechodnie, a  to nadal „coś trochę lepszego” i tutaj Lilka rzucała się w oczy z powodu swojej, no... niedomycia swojego, gdyby przychodziła tu regularnie, to by tu nie przychodziła. Po prostu – niebezpiecznie dla ludzi z  dolnych poziomów (bez granatnika i złych zamiarów).
W każdym razie ona była tu bardziej nie na miejscu niż ten ogromny droid, który miał pełne prawo tu być. Był nie standardowy, więc możliwe ze bogaci mieszkańcy tego poziomu monady (a nie mieszkali tu biedni ludzie, to było chociażby po śmieciach widać) złożyli się na takiego strażnika.
Robot był piękny, czysty, wypolerowany, majestatyczny, bez żadnych śladów uszkodzeń, poruszał się równo, z gracja, serwomotory szumiały jednostajnie, bez stęków, zgrzytów, wszystko działa doskonale. Był pokryty czarnym lakierem bez zadrapań. Nie widać było jego oczu, możliwe, ze ich nie miał, wiele modeli stróżujących działało na termowizje czy inne nowinki. Ten mógł być zaprogramowany na broń, czy coś innego co wykrywał. Chyba tak, bo na nieuzbrojoną Lilkę nie zareagował żadną agresją. Zwolnił za to, kiedy ją ujrzał. Widać było tez zmianę rytmu kroków, czyli zauważył ją i najwyraźniej był gotowy by wejść w interakcje. W końcu taki droid osiedlowy musi to robić, skoro służy mieszkańcom.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#50 2013-03-31 14:56:14

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Lilka nie wyglądała zbyt elegancko. Stare, połatane spodnie, do tego brudna koszulka, stara kurtka, na głowie gogle. Jej ognisto rude włosy sterczały we wszystkie strony, były w dodatku brudne, tu i tam plątały się jakieś odpadki, na twarzy zaś miała jakieś czarne ślady po czymś. Ogólnie wyglądała jak wyrzutek którym była. Za to jej oczy wręcz świeciły z radości, gdy widziała Sisca. Chociaż widziała w nim tylko nieznany jej okaz droida i zaryzykowała nawet przepędzenie jej stąd byleby tylko mu się bliżej przyjrzeć. Miała lekkiego bzika na punkcie robotyki i generalnie inżynierii. Gdy mogła to zdobywała jakieś holomagazyny, w jej "mieszkanku" wisiały stare plakaty wielkich maszyn przemysłowych a jej marzeniem było zdobycie droida technicznego z prawdziwego zdarzenia. Gderka oczywiście lubiła i to bardzo, ale do pracy nadawał się jak tusken na żeglarza. Elektronikę kochał - dosłownie. Naoglądał się jakiś dziwnych programów i chciał wchodzić w interakcje ze wszystkim co wydawało jakieś dźwięki i nie spieprzało.
Zafascynowana Lilka za późno się zorientowała, że droid ją zauważył. No i miała problem... co teraz? Zwiewać, narażając się na to że ją zastrzeli w plecy, czy stać i udawać głupią. Póki co więc stała i udawała głupią, patrząc na całą sylwetkę droida, wchłaniając ten obraz niczym wygłodzone dziecko.

Offline

 

#51 2013-03-31 15:08:06

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

I ten nieciekawy, choć to niedobre słowo – niewizytowy strój właśnie był ciekawy, dlatego tez Sisco tak chętnie na nią patrzył – uniesiony dość wysoko, zastygły w półkroku tak jak zatrzymał się, zarazem nagle, jak i przewidywanie,a  więc z jedną noga odstawiony, patrzący na Lilkę prosto główną para fotoreceptorów. Mimo iż to była informacja poza jej zasięgiem (to iloma i jakimi oczkami on patrzy) to i tak widać było ze patrzy w jakiś sposób, choć nie widać było oczu.
Nie zareagował żadną automatyczną informacją ze „źle wyglądasz więc spadaj bo tu obowiązuje pewien wzór ubioru”. To go nie obeszło, więc musiał to być to strażnik na grubsze zagrożenia.
Teraz jednak tak samo stał jak głupi jak i ona. Na początku były to może trzy metry dystansu (z Siscowego punktu widzenia bardzo logiczne było tego wytłumaczenie – chciał ją dobrze widzieć), aż w końcu ruszył się. Ale ruszył się naprawdę niebanalnie jak na taki kloc. Lekkie przechylenie się w lewo, i krok z prawej nóżki, tej bardziej odstawionej. Najpierw środkowy palec, później dwa następne zetknęły się z chodnikiem, i cała stopa. Znowu przechylenie, tym razem w lewo, i prawa nóżka. Tak wysoko podnosił jakby się skradał – wręcz z przerysowaniem, jak w  kreskówkach. I znowu delikatnie na ziemie. To wystarczyło, by znalazł się w zasięgu rak. Kiedy pochylał łeb, słychać było czysty dźwięk nowych serwomotorów dobrej klasy. Chwila konsternacji i nagle Lilke w twarz uderzyła fala gorącego „wydechu”. Był wystarczająco silny, by rozwiać włosy i wydmuchać ewentualne paprochy z nich. Potem znowu chwila bezruchu i dźwięk jakby coś malutkiego w środku stukało, jakaś zapadka. Trzy, cztery, pięć razy... i kolejny wydech, już słabszy, porównywalny z ludzkim westchnieniem, a wraz z tym dźwięk, już nie techniczny, a jakby komunikacyjny, przypominający dźwięk kogoś kogo rwie na wymioty, i w tejże chwili olbrzymi droid cofnął się podnosząc łeb, jakby mówił z takim wymownym acz niewypowiedzianym „ale ty pachniesz bejbe...”


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#52 2013-03-31 15:18:32

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Wbrew zdrowemu rozsądkowi nie cofnęła się, gdy ta wielka maszyna podeszła do niej. Patrzyła tylko zafascynowana jak się porusza, jak stawia kroki, jak rozkładany jest balans całego korpusu. Oczami wyobraźni rozbierała biednego Sisca wzrokiem. Pozbywała się pancerza, patrzyła na jego wnętrze, na pracujące serwomotory. Nawet podmuch gorącego powietrza jej nie przeraził. Intuicja jej mówiła, że jej nie skrzywdzi. Czemu? Bo z takimi działami mógłby ją wyparować z tych trzech metrów i nie musiałby podchodzić.
- Jesteś taki piękny...
Wyrwało jej się a w myślach już wyobrażała sobie ten potężny generator energii znajdujący się najpewniej w centralnej części - w "głowie". O tak... fotoreceptory też szukała wzrokiem. Zaś gdy się cofnął to zmarszczyła brwi...
- Receptory zapachowe? Ciekawe...
Mruknęła do siebie a potem tak dla testu uniosła rękę i się powąchała. Wdychała smród przez sekundę a potem się skrzywiła.
- Faktycznie powinnam się wykąpać. Cuchnę gorzej od cthona... ekhm... przepraszam eee... droidzie? Czy naruszę jakieś twoje protokoły obronne jeśli ci się tobie lepiej przyjrzę? Dawno nie widziałam tak pięknej i majestatycznej maszyny, po prostu jesteś cudowny
Piała z zachwytu i to autentycznego.

Offline

 

#53 2013-03-31 15:27:24

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Nie można było zobaczyć fotoreceptorów w tej chwili, oświetlenie nie sprzyjało, poza tym należało ustawić się pod odpowiednim kontem. Ale zachowywał się tak płynnie, ze musiał je mieć. Tak jak i sensory zapachowe. Droid myślał cały czas, nieświadom, co w swoim umyśle robi z nim Lilka. Jednak, jak już dawno temu się nauczył, wiedział, ze czasem dobrze jest udawać droida. Ostatnio tak nie robił. Ba – uczony był by mocno zaznaczał to kim jest i wymagał odpowiedniego traktowania. Teraz jednak wydało mu się, ze ta dziewczyna bardziej ucieszyła się ze spotkania droida niż ucieszyłaby się ze spotkania cyborga, więc póki co postanowił nie wyprowadzać jej z błędu. Mimo że tak nieładnie pachniała. Dobrze, ze uciekł, inaczej zaczął by kaszleć,a  przecież droidy nie kaszlą. Musiał jednak coś jej odpowiedzieć. Myślał chwile, po czym się odezwał -No dobrze – głos miał nie do końca droidzi, no ale jak wiadomo obecnie produkowano bardzo dobrej jakości wokodery tworzące bardzo czysty głos. A ten pasował jak ulał do wyglądu – mocny, basowy, ale jakiś taki dziwnie tonowany, jakby zbyt ekspresyjnie
-Ale od tyłu – dodał zaraz

Ostatnio edytowany przez Sisco Hasupidona (2013-03-31 15:29:56)


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#54 2013-03-31 15:39:01

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Fotoreceptorów nie widziała, ale wnioskowała że musi mieć jakieś ze sposobu w jaki trzymał centralną część swojego korpus. Jego kąt nachylenia zdradzał, że narządy optyczne muszą się znajdować gdzieś w górnej części powłoki. Gdyby polegał tylko na jakichś skanerach to by w ogóle nie regulował "głowy" przy podchodzeniu. Przynajmniej tak rozumowała Lilka.
Głos, który wydał z siebie droid - w jej mniemaniu - nawet do niego pasował i nie doszukiwała się w nim jakiegoś drugiego dna. W końcu wszystko idzie odpowiednio zaprogramować. Nawet śladową ilość ekspresji, dzisiejsza technologia w końcu była bardzo rozwinięta.
- Ok
Odpowiedziała ochoczo, chociaż trochę ją zdziwiło to, żeby od tyłu mu się przyglądała. No ale jego sprawa. Szybko okrążyła droida i zaczęła mu się przyglądać. I to dokładnie. Pochyliła się i przyglądała się budowie nóg, ich połączeniu z centralnym korpusem. Podziwiała budowę dział, złożoność konstrukcyjną korpusu i innym elementom. Znała się trochę na tym. Nie była inżynierem cybernetyki, trochę czytała, sama się dokształcała, ale daleko jej było do wykwalifikowanej kadry z jakieś fabryki droidów. Ale ciekawa była.

Offline

 

#55 2013-03-31 15:57:01

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Na pewno, w końcu ten droid nie wyglądał na taniego. Jak się okazało nie był też tępym agresorem. Dobrze sobie go ci mieszkańcy monady dobrali. Nawet do detali podwórza przed klatkami pasował, bo były tam czarne lśniące aplikacje.
Droid był wykonany solidnie. Na pewno był nowy, lub chociaż mało używany, zadbany. Ewentualne małe uszkodzenia były, jakieś zadrapania pokryte lakierem czy inne, ale minimalne. Nogi przystosowane do wydajnego ruchu z bardzo dużym obciążeniem (prawdopodobnie droida można było jeszcze obciążyć). Miały po trzy palce i jeden długi z tyłu. Kolana zginane ku tyłowi,z  każdego z nich wystawał długi na prawie metr wysięgnik złożony z czterech litych szyn ze stopu innego niż durastal, albo durastal plus coś jeszcze. Mocowanie do korpusu ukryte było w gumowej osłonie, jednak mozna było domyślić się ze dostęp do stawu jest z  przodu, bo tam była śruba (śruba jednak zabezpieczona, nie można było jej ot tak odkręcić bez uzyskania dostępu z systemu. Cześć biodrowa łączyła się z  głównym korpusem podobną gumową osłonką, a co pod nią – nie wiadomo, nie można było jej odchylić bo była przytwierdzona.
Droid miał dobrze zrobiony aparat ruchu, mógł wykonywać bardzo wiele ruchów nogami – jakby miał pokonywać sam duże odległości w  terenie i być optymalnie zwrotnym do masy. Choć wyglądał topornie, był bardzo sprytną maszyną. Działa były takie jak on – wielkie, ciężkie i z rozmachem. Miały kilka wylotów każde – zapewne kilka rodzajów broni. Odchodziły od nich grube przewody i niknęły w głębi korpusu – działa zabierały widać bardzo dużo energii.
Z tyłu także był pancerz, w którym zatopiono kilkanaście kratek wentylacyjnych. Jednak nic szczególnie ciekawego nie było. Z przodu tak, ale do przodu nie dał sobie droid podejść. Ale Lilka była wystarczająco blisko by teraz rozróżnić strukturę pancerza od struktury górnej części łba który był pokryty siatka. Pod nią musiały być fotoreceptory


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#56 2013-03-31 16:08:31

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Lilka była bardzo ciekawska. Nie stała wiec tylko w miejscu... no może na początku grzecznie sobie stała i patrzyła, ale paląca ciekawość w końcu zwyciężyła. I podeszła, patrzyła z różnych stron, pod różnymi kątami, w końcu zdobyła się na ostrożne dotykanie, ale jeśli napotka jakiś sprzeciw to przestanie. W końcu nie była aż tak głupia by denerwować droida, który mógłby ją rozdeptać w mgnieniu oka.
Cały czas też do siebie mówiła... myślała na głos, starała sobie wytłumaczyć to co widzi, jakoś to połączyć w logiczna całość. I tak przez kilka minut aż w końcu zaspokoiła swoją ciekawość i wróciła w zasięg fotoreceptorów droida. Ewidentnie było widać, że jest wniebowzięta.
- Fantastyczny projekt... na prawdę nigdy takiego nie widziałam. Kto cię wyprodukował? Pewnie nie dasz sobie zajrzeć w bebechy... szkoda... w holonecie planów też pewnie nie będzie...
Trochę ją to zmartwiło, ale tylko trochę. Bo dalej mogła obserwować tą piękną maszynę. Tak bardzo chciałaby ją zabrać do siebie. Niestety to było niemożliwe.

Offline

 

#57 2013-03-31 16:17:49

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Nie było sprzeciwów póki nie zadawała mu jakichś wyjątkowych przykrości. Na przykład – czego zapomniano dodać wcześniej. W okolicy dział, z tyłu miał klapki – nie były zabezpieczone, można było je podnieść. Jesli je podnosiła, wtedy protestował. A szkoda, bo pod nimi na pewno było coś ciekawego.
Zapewne Lilka nie była świadoma, ale poza zasięgiem fotoreceptorów była tylko w  momencie znajdowania się bezpośrednio za nim. Było to najbezpieczniejsze miejsce – centralnie za droidem, nie mógł wtedy ani strzelić, alni celnie kopnąć. No i nie widział. Drugim bezpiecznym miejscem były boki – tuż za działami,a le tu mógł skrzywdzić zwykłym ruchem łba.
Sisco widział, ze Lilka się cieszy. I chyba jego tez to cieszyło. Nieznacznie przechylił łeb w bok, tak ze jednoc ziało było wyżej niż drugie. Zwykle droidy tak nie robią, no ale to nie był zwykły droid.
Zapytany o producenta podał taka sama nazwę jak wcześniej dla jedi – jakieś egzotyczne słowo w owadzim języku, i już wszystko było jasne, bo insektoidy budują takie właśnie nietypowe cuda.
- Nie, w bebechy nie, i tak mi ciągle pobierają krew – droid zebrał się w sobie (czyniąc się optycznie mniejszym) i cofnął. Jednak jego małe lęki przebiły się przez tą niedoskonałą grę i Sisco znowu wyszedł z  ta krwią. Kiedy o tym mówił, uwydatniły się dwa „pazurki” po obu stronach otworu z przodu, pod siatką.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#58 2013-03-31 16:24:52

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Nazwy firmy nie zrozumiała ani nie zapamiętała, co ją wprawiło w zakłopotanie, co było od razu widać. Zmarszczyła czoło, ściągnęła brwi i ogólnie wyglądała na nieco zakłopotaną. No ale nie poprosi go o to by jej to zapisał. Więc musiała darować sobie firmę.
- Zaraz, zaraz... jaką krew?
Doczepiła się do ostatniej wypowiedzi Sisca i ze zdwojoną czujnością mu się przyglądała. I przysłuchiwała. Bo to jej nie pasowało. Miała przed sobą droida a ten tu z krwią wyskakuje. To było dezorientujące. Zaraz jej myśli pognały w szaleńczym biegu by rozwikłać tą zagadkę, ale jedyna odpowiedź jaka jej do głowy przychodziła była taka - cyborg. Ale strasznie nietypowy, więc zarzuciła to. W końcu to głupota.

Offline

 

#59 2013-03-31 16:33:34

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Sisco tez strasznie się speszył swoim głupim potknięciem, zdając sobie sprawę, ze „traci rolę”. Na szczęście poza lekkim drgnięciem nie pokazał po sobie nic.
- Moja pani jest lekarzem-cybernetykiem, weszło mi w krew. W olej... – puścił idealnie zdawkowym tonem i nagle zamilkł, lekko unosząc masyw łba, jakby mówił: czekaj, co ja pierdole? Doszedł najwyraźniej do wniosku, ze źle, bo wydał z siebie coś w rodzaju niskiego warknięcia.
- Przepraszam, to był wirus. Juz mi lepiej


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#60 2013-04-01 11:13:12

Lilka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-30
Punktów :   

Re: Monada mieszkalna - mieszkanie rodziny Adlaks

Wytłumaczenie wydawało się proste i logiczne, więc można było w nie łatwo uwierzyć. I Lilka też uwierzyła, bo w końcu niektóre droidy mają różne dziwactwa, jak choćby jej Gderek. Był strasznie pokręcony (wina obwodów) i czasem gadał bez sensu. Ale coś jej mówiło, że to nie była wina wirusa. Jednakże ignorowała ten uparty głosik w jej głowie.
- Mhm. A właściwie jakim jesteś modelem, co? Ochroniarski? Bo na transportowy nie wyglądasz, chociaż gabarytowo by pasowało... droidy ochroniarze z reguły są mniejsze.
Dopytywała się z czystej ciekawości, bo takich wielkich konstrukcji się nie spotykało. Nie licząc pól bitew. Tam by jego postura idealnie by pasowała.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.064 seconds, 7 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.terrorsquad.pun.pl www.managerzuzlowy2010.pun.pl www.heroes-lore.pun.pl www.forumcrazy.pun.pl www.cserwery.pun.pl